- To opowieść o poszukiwaniu sensu życia, tęsknocie za swoim bogiem albo królem, który wprowadzi porządek w miejsce chaosu i nada cel ziemskiej egzystencji – mówi Ondrej Spišák, Słowak, który reżyseruje w Teatrze Modrzejewskiej „Konferencję ptaków” Petera Brooka i Jean-Claude`a Carrière.
Tekst, nad którym pracuje Pan z aktorami, stanowi połączenie dwunastowiecznej perskiej baśni o ptakach poszukujących swego króla z poematem filozoficzno-mistycznym. Czy to oznacza, że powstaje spektakl familijny, jednocześnie dla dorosłych i dla dzieci?
- Nie sądzę. Robimy ten spektakl tradycyjnymi środkami teatralnego wyrazu, więc sama forma mogłaby okazać się przystępna także dla młodszych widzów. Temat wydaje mi się jednak zbyt trudny dla dzieci. Poza tym historie, które składają się na tekst “Konferencji ptaków”, nie stronią od brutalności. Nie ukrywają okrutnej prawdy o świecie. Pokazują go jako miejsce pełne przemocy i, na przykład, seksu. Więc zdecydowanie odradzałbym traktowanie “Konferencji ptaków” jako spektaklu familijnego.
W “Konferencji” pojawia się motyw podróży, obecny zarówno w wielu Pańskich spektaklach, jak też chyba w osobistym życiu. Pan sam trochę jak ten wędrowny ptak, cały czas w drodze, prawda?
- Trochę tak jest. Ale w tym spektaklu podróż ma charakter symboliczny – stanowi metaforę ludzkiego życia, od narodzin do śmierci. Tekst “Konferencji ptaków” wykracza nawet kawałek dalej, próbując mapować obszary świadomość po śmierci. To opowieść o poszukiwaniu sensu życia, tęsknocie za swoim bogiem albo królem, który wprowadzi porządek w miejsce chaosu i nada cel ziemskiej egzystencji.
Trzeba odwagi, by na scenie zmierzyć się z tak trudnym tematem?
- Ta trudność jest pozorna. Przecież podświadomie ludzie na całym świecie stawiają sobie prywatnie, każdy z osobna, dokładnie takie same pytania. Nikt przed nimi nie ucieknie. Śmierć niewątpliwie stanowi jeden z największych tematów ludzkości. W pochodzącym z XII wieku tekście “Konferencji ptaków” te sprawy zostały opisane bardzo pięknym baśniowym językiem. Jestem przekonany, ze wszystkie odpowiedzi albo pytania, na które powinniśmy szukać odpowiedzi, są zaklęte w poezji.
Widz mógłby odnieść teraz wrażenie, że to za trudne.
- Całkowicie mylne. Robimy spektakl pełen akcji. Poetycka aura “Konferencji ptaków” polega na tym, że w prostych, bardzo konkretnych historiach, które pokażemy na scenie, kryje się coś więcej. Jakaś metafora. To coś każdy z widzów będzie musiał sam dopowiedzieć sobie w głowie. Mam nadzieję, że przedstawienie mocno pobudzi wyobraźnię publiczności i zainspiruje do refleksji.
Podobno zostanie zatarta niewidzialna granica między sceną a widownią?
- Ze scenografem i autorem muzyki mamy taką ambicję. Oczywiście, nie chodzi nam o to, by zmuszać widzów do aktorskiego udziału w spektaklu. Chcielibyśmy raczej uświadomić im, że wszystko, co się dzieje w przedstawieniu, dotyczy także ich samych. Z takim założeniem zamierzamy wykorzystać całą przestrzeń teatralną, łącznie z przestrzenią na widowni. Gra aktorska będzie przenosić się w różne miejsca, także poza scenę. Ma to uzasadnienie w tematyce spektaklu. Przecież skoro 16 aktorów na scenie opowiada o życiu jako wędrówce ptaków, które w końcu docierają do jakiegoś celu, to ta historia tak samo dotyczy ludzi w fotelach.
I widzowie razem z ptakami dotrą do celu?
- Tak powinno być. Jeśli poczują się, jakby płynęli z aktorami na jednym statku, to będzie nasz sukces.
Wspomniał Pan o prostej formie spektaklu…
- Tak, rzeczywiście staramy się jak najprościej odpowiedzieć na jak najtrudniejsze pytania. Wykorzystujemy do tego grę aktorską i najprostsze środki teatralnego wyrazu. Także na przykład dźwięk. Pavel Helebrand, świetny muzyk z Czech, zaczął pracę z aktorami jeszcze zanim ruszyły próby. Za pomocą własnego głosu, rozmaitych instrumentów i nieinstrumentów – nastrojonych rurek, patyczków – tworzą harmonie,które złożą się na dźwiękową warstwę przedstawienia. Powstają naprawdę ciekawe chorały. Na scenie aktorom towarzyszyć będzie dwóch muzyków profesjonalnych z kontrabasem i fletem.
A scenografia przygotowywana przez Węgra Szilárda Borárosa?
- Też jest bardzo oszczędna. Chcemy, aby to był świat czysty, stworzony z próżni we wszechświecie. Z pustki, którą wypełniły istoty ludzkie.
Jak się Panu pracuje z legnickimi aktorami?
- Stanowią bardzo doświadczony zespół. Są nie tylko fajnymi aktorami, ale mają jednocześnie cenny walor wcale nie oczywisty w innych teatrach: potrafią grać kolektywnie. Taki rodzaj tekstu, jak “Konferencja ptaków” wymaga zespołowego myślenia i zespołowego grania.
Rozmawiał Piotr Kanikowski
FOT. PIOTR KANIKOWSKI, FOT. KAROL BUDREWICZ