Maria Kisielewska-Podrez, prezes zarządu koła Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Legnicy, ma pretensje do władz miasta. – Doszło do ohydnej manipulacji – mówiła na poniedziałkowej sesji samorządu.
Związek zajmuje wynajmowany mu przez miasto pokój w kamienicy przy ul. Zielonej 13, służącym za siedzibę kilku legnickich stowarzyszeń. Maria Kisielewska-Podrez od lat uskarża się na czynsz – choć symboliczny, to pożera większość funduszy ze składek członków organizacji. To starsi ludzie. Chorują i umierają.
- Zostało nas, więźniów obozów koncentracyjnych, 36 – mówiła Maria Ksielewska-Podrez na sesji Rady Miejskiej w Legnicy, zwracając uwagę, że czynsz stał się problemem nie do udźwignięcia dla jej związku. – Napisałam pismo do przewodniczącego rady Wacława Szetelnickiego i radnych o ujęcie w budżecie 1000 złotych dla naszego związku. Doszło do ohydnej manipulacji. Ani pan przewodniczący, ani radni nie otrzymali mojego pisma. Za to do mnie przyszła odmowna odpowiedź od pani wiceprezydent Legnicy Jadwigi Zienkiewicz. Kto manipuluje korespondencją? – pytała Kisielewska-Podrez. Dziwiła się też, że miasto ma 168 tys. zł na wyeksponowanie figur z Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej a nie potrafi znaleźć dużo skromniejszych funduszy na wsparcie więźniów hitlerowskich więzień i obozów koncentracyjnych.
Ani Wacław Szetelenicki, a ni wiceprezydent Jadwiga Zienkiewicz na sesji nie skomentowali zarzutów Marii Kisielewskiej-Podrez.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI