Nikt nie stanął do przetargu na prawo użytkowania wieczystego działki przy ul. Basztowej 4 w Złotoryi. Przed 7 laty burmistrz odebrał ją przedsiębiorcy, który chciał postawić tu kamienicę: przygotował projekt, uzgodnił go z konserwatorem zabytków i wychodził w starostwie pozwolenie na budowę. Inwestor stracił kilkaset tysięcy złotych, a działka z niszczejącym pawilonem jak szpeciła starówkę, tak szpeci.
9 maja w Urzędzie Miasta w Złotoryi miał odbyć się przetarg działkę przy ul. Basztowej 4. Inwestor, który zadeklarowałby postawienie tu w ciągu 5 lat budynku nawiązującego do sąsiedniej zabudowy, mógł uzyskać prawo do wieczystego użytkowania działki na okres 99 lat. Cena wywoławcza – 400 tys. zł brutto – nie wydaje się przesadna, gdyż chodzi o jedną z najatrakcyjniejszych lokalizacji w mieście, przy mocno zatłoczonym deptaku, tuż obok Rynku.
Na przetarg nie wpłynęła żadna oferta. Jak ustaliliśmy w ratuszu, jeden potencjalny inwestor (spoza Złotoryi) wpłacił wadium i na tym poprzestał. Co dalej?
- Ponowimy przetarg – deklaruje burmistrz Robert Pawłowski. – Prawdopodobnie nie będzie zmiany ceny, a jeśli już spadnie, to nieznacznie. Nieruchomość jest bardzo atrakcyjna, a formuła użytkowania wieczystego umożliwia nabycie jej niemalże na raty.
Grzegorz Baran – złotoryjski piekarz, któremu w 2010 roku miasto odebrało prawo użytkowania wieczystego działki przy ul. Basztowej 4 pod pretekstem naruszenia umowy – już w lutym deklarował, że nie weźmie udziału w przetargu. Jest rozgoryczony. Czuje się poszkodowany przez władze Złotoryi – tak poprzednie, jak i obecne.
12 lat temu firma Barana odkupiła prawa do użytkowania wieczystego nieruchomości na Basztowej 4. Zgodnie z umową piekarz miał do stycznia 2010 roku zburzyć pawilon z lat siedemdziesiątych i postawić w jego miejscu stylową kamieniczkę. Ale nie dano mu zrealizować tych zamierzeń – najpierw urzędnicy utrudniali mu wywiązanie się z terminów, a na rok przed zapisaną w dokumencie datą ówczesny burmistrz Ireneusz Żurawski zażądał zwrotu nieruchomości. Nie miało znaczenia, że inwestor miał już zebraną całą potrzebną dokumentację, uzgodniony z konserwatorem zabytków projekt, badania gruntu, pozwolenie na budowę, zakupione materiały. Nie liczyły się pieniądze, które utopił w tej inwestycji, ani obiektywne trudności (po sąsiedzku parafia wybudowała plebanię wchodząc z więźbą dachową na grunt Barana). Burmistrz Żurawski uparł się, aby wyrugować skonfliktowanego z nim przedsiębiorcę z ul. Basztowej i w końcu to zrobił. Nawet sąd zauważył, że zamiast wspierać przedsiębiorcę, gmina robiła wszystko, aby utrudnić mu realizację inwestycji.
Baran liczył, że Robert Pawłowski, który objął rządy w ratuszu po Żurawskim, naprawi krzywdy wyrządzone przez poprzednika i polubownie zakończy stary konflikt, np. przywracając mu prawo do użytkowania wieczystego działki na ul. Basztowej 4. Zamiast tego piekarz musiał wyszarpywać w sądzie odszkodowanie za przerwaną inwestycję. Wygrał ok. 300 tys. zł, ale – jak szacuje – poniesione przez niego straty, m.in. z tytułu utraconych korzyści, były dużo wyższe. W 2010 roku, gdy na ulicy wystawił szklaną skarbonę z pieniędzmi (patrz zdjęcie) szacował je na 650 tys. zł.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Biedny GG, współczuję.
Amoczku oj widać, że adres twojego komputera pokrywa się z Urzędem Miasta. ha.ha. No to jeszcze cię bardziej zmartwię, bo jak do następnych wyborów definitywnie zakończę spór z obecnie miłościwie wam panującym tzn. sprawa zostanie zakończona prawomocnym wyrokiem to poważnie myślę o starcie w nadchodzących wyborach. Ha.ha. I nie zamierzam rządzić jak do tej pory robili to wszyscy miłościwie wam panujący, tylko zarządzać i w imieniu mieszkańców majątkiem Miasta który tak naprawdę nie należy do Burmistrza tylko właśnie do wszystkich mieszkańców tego Grodu, bo bycie Burmistrzem to zaszczyt, służba i prestiż, a nie dojenie państwowej kasy. Dlatego kolejne zmartwienie dla tobie podobnych, bo zamierzam całe swoje wynagrodzenie w przypadku gdybym wygrał wybory przeznaczyć na wskazane przez wyborców cele społeczne.I będę chciał, żeby taką deklarację złożyli wszyscy kandydaci. A czy to zrobią to ich sprawa ja przynajmniej tak zrobię. No to pozdrawiam i polecam IBUPROM na ból głowy i wazelinkę wiadomo do czego.
Grzesiu tylko pomówienia stosujesz ciągle wszystkim coś wytykasz ubliżasz i czepiasz się byle czego za kogo ty się masz ?
Oj mój Amoczku widać, że jesteś kolejnym ubijaczem piany. I piszesz byle pisać. ha,ha.Nie wiem czy wiesz,ale Miasto to już z kretesem prawomocnie z “waszym” Grzegorzem przerżnęło. Ze mną na razie przerżnęło z kretesem w I Instancji. Sąd zarówno w sprawie “waszego” Grzegorza jak i mojej rozważył wszystkie dowody i zarówno w jednej jak i drugiej sprawie wydał Wyroki w których zasądził na naszą rzecz kwoty, które według Sądu nam się należały.I wcale nie były to kwoty których żądaliśmy w pozwach.Co do uczciwości obecnego burmistrza to mam poważne wątpliwości, bo jak już wspomniałem on w ratuszu w mojej ocenie pełni rolę Jacka z “Ucha prezesa”,a rządzi tam naprawdę ktoś zupełnie inny. Musisz być również ślepy jak tego nie widzisz. Tylko desperat lub ktoś kto ma chorą ambicje porywa się na Skargę Kasacyjną, która tak naprawdę jest nadzwyczajnym środkiem zaskarżenia i jeszcze nie potrafi jej prawidłowo uzasadnić. Jasne można i tak zwłaszcza, że to pieniactwo Burmistrza i jego prawnika odbywa się za wasze pieniądze. Chciałbym publicznie zobaczyć tu miny wszystkich obrońców Pani Prezes, która tak naprawdę rządzi Jackiem i minę samego Jacka gdy SN najwyższy odrzuci te ich wypociny jako oczywiście nie zasadne. Pozdrawiam.
Oczywiście. Nowy burmistrz powinien był zapłacić wszystko czego żądali obaj panowie G. zrzucić odpowiedzialność na byłego burmistrza i prawnika. A tu okazało się, że nowy jest uczciwy i dochodzi prawdy.
Grzesiu a co dla ciebie jest rozwiązaniem polubownym?
Dostałeś propozycję taką, na jaką mogło się zgodzić miasto. A że nie pasowało (słusznie bądź nie – to inna sprawa) to miałeś prawo na nią nie przystawać.
Więc jest proces.
Rozumiem, że polubowne rozwiązanie sporu to takie, z którego tylko ty byłbyś zadowolony.
.hau.hau
Jak widać z jego wpisu GG jest też specjalistą od skarg kasacyjnych. Ciekawe kto ci ją udostępnił?
Nie dość, że Robert nie dotrzymał Grzegorzowi danego słowa którego byłem świadkiem to jeszcze mimo sromotnej porażki w obu Instancjach jego prawnik wniósł do SN Skargę Kasacyjną . Czyli co się zmieniło? Nic. Gdzie te obietnice Roberta że wszystkie konflikty będzie załatwiał polubownie. Tak się składa że czytałem te “wypociny” mec. Szynkowskiej, która to nazywa dumnie Skargą Kasacyjną. Żenada. Ta pani nie rozumie co jest istotą takiej skargi. Ale to może i dobrze bo gdy SN ją odrzuci z kretesem to może w końcu ktoś również ją odrzuci od narażania Miasta na straty finansowe i wizerunkowe. Mam wrażenie, że Robert pełni rolę w ratuszu Jacka z kabaretu “Ucho prezesa” i podpisuje wszystko co mu mecenas pod nos podetknie. Na kolejne pytanie kto tak naprawdę “trzęsie” i “rządzi” Złotoryją musicie odpowiedzieć sobie sami. Pozdrawiam
Dodatkowo dobrze byłoby wyjaśnić kiedy zakończono budowę budynku parafii a kiedy GB nabył użytkowanie wieczyste?
W sądzie nie “odzyskiwał odszkodowania za przerwaną inwestycję” ale dochodził zwrotu wynagrodzenia za pozostawiony budynek czyli- kuriozum- za budynek, który miał wyburzyć.
Proponuję sprawdzić u źródła ( Starostwo powiatowe) to rzekome posiadanie pozwolenia na budowę. Proponuję też sprawdzić kiedy miał być wyburzony pawilon. Rzetelność bliska zeru.
DO AMOK. Odpowiedź ma Pan/ Pani w tekście: “inwestor miał już zebraną całą potrzebną dokumentację, uzgodniony z konserwatorem zabytków projekt, badania gruntu, pozwolenie na budowę, zakupione materiały”. A co do mojej rzetelności, to może jakiś konkret zamiast pustych oskarżeń, co?
Przerwana inwestycja? To co zrobiono?
I znów u redaktora rzetelności brak. Nic nowego.
Miał być czas na zmiany i gdzie te zmiany ?
kurcze, żal to pisać, ale chłopina się pobubił w tym dobrogospodarzowym towarzystwie… Baty zbierze i tyle. No ale czas będzie posesję porządkować…
Szkoda ze sprawa nie została nagłośniona w mediach ogólnopolskich niekiedy to pomaga .