- Zrobiono ze mnie największego hycla na Dolnym Śląsku – denerwuje się Jacek Watral, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy. Cała Polska chce go zlinczować jako bezdusznego urzędasa, który postanowił pozbawić biednych staruszków z chojnowskiego ośrodka Niebieski Parasol towarzystwa Łapki i innych zwierząt. Watral tłumaczy, że nigdy nie miał takiego zamiaru, a media wywołały burzę w szklance wody
W ośrodku Pielęgnacyjno-Rehabilitacyjnym Niebieski Parasol w Chojnowie od 16 lat oprócz ludzi mieszkają cztery psy, kot, papuga i szynszyl. Są źródłem radości dla pensjonariuszy – dzięki ich obecności staruszkowie czują się mniej samotni. Zwierzęta są pod stałą opieką weterynaryjną, odrobaczone, zaszczepione, zadbane i zdrowe. Nikomu nie przeszkadzały, dopóki jeden z psiaków nie zabłąkał się do poczekalni przed pracownią rentgenowską, która wynajmuje pomieszczenia w tym samym budynku.
- Ktoś do nas zadzwonił, że czeka na rentgen i jest napastowany oraz lizany po rękach przez psa – opowiada Jacek Watral.
Sanepid interweniował w Niebieskim Patrolu, ale – jak twierdzi dyrektor – nie po to by zabierać psy, tylko żeby przypilnować zwierzęta i nie dać im się wałęsać po całym budynku. A potem zaczęła nakręcać się spirala histerii. Staruszki płakały przed kamerami. Dziennikarze komentowali, że trzeba mieć w sercu kamień.
- Jak te psy tam są, to niech będą – uspokaja Jacek Watral. – To sprawa dyrekcji i pracowników placówki. Nam zależy tylko, by uświadomić Niebieskiemu Parasolowi, że wzięli na siebie nie tylko odpowiedzialność za zwierzęta, ale też cały szereg dodatkowych obowiązków.
FOT. NIEBIESKIPARASOL