Prokuratura Okręgowa w Legnicy wciąż prowadzi dochodzenie w sprawie truciciela psa z ul. Jaworzyńskiej. – Ze sporządzeniem aktu oskarżenia czekamy jeszcze na opinię toksykologiczną. Dochodzenie jest w toku – informuje prokurator Lidia Tkaczyszyn. Podejrzenia, że to Arkadiusz B. uśmiercał psy i koty na os. Sienkiewicza, nie znalazły jak dotąd potwierdzenia w dowodach.
W latach 2018 – 2020 na os. Sienkiewicza w Legnicy nieznany sprawca uśmiercił około dwustu psów i kotów. Przy okazji dochodzenia przeciwko Arkadiuszowi B. Prokuratura Rejonowa w Legnicy badała także te wątki. Mężczyzna przyznaje się tylko do próby utrucia owczarka niemieckiego z posesji przy ul. Jaworzyńskiej. Ma zarzut dotyczący tego zdarzenia.
- Na tę chwilę nie mamy podstaw do postawienia Arkadiuszowi B. kolejnych zarzutów – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Zwierzęta z os. Sienkiewicza ginęły nagle w kilkadziesiąt minut po połknięciu znalezionej na spacerze ryby, kanapki, pasztetu. Trucizna natychmiast atakowała centralny układ nerwowy i powodowała wiotczenie mięśni. Psy, koty umierały w męczarniach. Lekarze weterynarii często byli bezsilni wobec tak szybko działającej toksyny.
Trucizna, którą w maju Arkadiusz B. podsunął Kice przez ogrodzenie, też zaczęła działać od razu. Ledwie mężczyzna oddalił się od posesji, pies zaczął wić się z bólu. Przeżył, bo 36-latek źle oszacował masę zwierzęcia i źle dobrał ilość trutki. Szybko zareagowali też właściciele. Widząc, że z psem dzieje się coś niedobrego, zawieźli go do weterynarza.
Arkadiusz B. został zatrzymany już półtorej doby później, ale krótko przebywał w tymczasowym areszcie. Przyznał się do winy (tzn. usiłowania otrucia jednego psa) i w połowie czerwca wyszedł na wolność.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI