Czterech kolejnych pracowników Politechniki Wrocławskiej usłyszało zarzuty w sprawie wyłudzania z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego grantów na fikcyjne badania naukowe. Toczące się od kwietnia śledztwo nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Z jej ustaleń wynika, że w latach 2005-2013 grupa naukowców oszukała uczelnię i ministerstwo na ponad 1 750 000 zł.
Mechanizm oszustwa był prosty. Najpierw pozyskiwano z uczelni i ministerstwa grant na konkretne projekty badawcze. Potem z doktorantami, studentami oraz przypadkowymi osobami – najczęściej członkami rodzin lub znajomymi, bez stosownych kwalifikacji – zawierano umowy na wykonanie poszczególnych prac cząstkowych. Zlecone w ramach realizacji grantów prace albo w ogóle nie zostały wykonane, albo wykonano je nierzetelnie – mimo tego wypłacano za nie wynagrodzenie.
-Zarzuty oszustwa dotyczą 7 projektów badawczych – informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. 7 października br. zarzuty usłyszeli 2 kierownicy poszczególnych projektów Maciej L. i Tomasz K. 8 października zarzuty ogłoszono Mateuszowi G. Planowane jest przesłuchanie 64-letniego Adama J. – kierownika jednego z zakładów politechniki.
Wcześniej, jeszcze w czerwcu, zarzuty usłyszeli 35-letni Adam K. oraz 34-letni Radosław R. - kierownicy dwóch innych projektów badawczych
- Naukowcy rozliczali przyznane środki w stanowiących podstawę do wypłaty raportach końcowych – informuje Liliana Łukasiewicz. – Wprowadzili tym w błąd Politechnikę Wrocławską i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pieniądze za prace pobrali nienależnie. Kierownicy poszczególnych projektów podejrzani są nadto o oszustwa w związku z zawieraniem przez siebie umów na wykonywanie prac cząstkowych w ramach poszczególnych projektów, albowiem wiedzieli oni, że prace będące przedmiotem zlecenia nie zostały wykonane lub wykonała je inna osoba.
Za oszustwo grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, ale w tym przypadku kara może być surowsza – od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności – bowiem chodzi o mnie znacznej wartości. Dodatkowo funkcjonariuszowi publicznemu, który dopuścił się przestępstw w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc sobie z tego tytułu stałe źródło dochodu grozi kara od roku do 15 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo trwa.