Spieszę z dobrymi niusami z Love Island! Ziom wszystkich legniczan Maciek – ten z orłem i biało-czerwoną flagą na klacie, romantyczny ustawiacz maszyn i robotów w LSSE – najprawdopodobniej poradził sobie również z wyregulowaniem serduszka pięknej modelki Oliwii. Znów bije tylko dla niego.
Od kilku dni para przeżywała potężny kryzys, bo Maciek nie potrafił pogodzić się z zachowaniem Oliwii. Miał pretensje, że wrzuciła na insta swoje nagie fotki i ze szczegółami opowiadała o seksie z byłymi parterami. Zniesmaczeni telewidzowie podkręcili głos, a potem krzywili się w komentarzach „Fuj, Oliwka!” i radzili Maćkowi, by dał sobie spokój z panną. Zdaniem społeczeństwa chłopak, który jest polskim patriotą, zasługuje na coś lepszego, a jej „nie zależy na miłości, tylko na byciu w centrum zainteresowania”. Wiśta-wio, łatwo powiedzieć. Tym bardziej, że przez bite dwa tygodnie fachowego szprycowania uczestników Love Island erotycznym napięciem telewizja Polsat doprowadziła do tego, że biedny Maciek zapomniał o robotach w LSSE i zabujał się w modelce po uszy.
Przez kilka dni chodził struty. Ona płakała do kamer po kątach, zrozumiawszy swój błąd. I oto w odcinku 17 niebo się przetarło. Akurat wieczorkiem leżeli całym foczym stadem na sztucznej trawie przed willą, gdy po policzkach Oliwii znów pociekły łzy. „Mysza! Co jest z Tobą? Nie wiem o czymś?” – zatroskał się Maciek. Pokręciła główką. Poderwał ją z legowiska i zaprowadził do kuchni. „Tosty robimy?” – zapytała, bo myślała, że chodzi mu o kolację. „Ja nie chcę! Ja chcę się dowiedzieć, dlaczego płakałaś” – po męsku postawił sprawę Maciek. Oliwka krygowała się chwilę, a bo to, a bo tamto, nim wyznała, że jest zakochana. Zarzuciła mu ręce na szyję, on przytknął swoje do jej ud i wpili się w siebie ustami na dobre kilkanaście sekund, na które bystry realizator z Polsatu podłożył łamiący się wokal Lukasa Grahama śpiewającego: „Cause when you love someone/ You open up your heart/ When you love someone/ You make room”.
Piotr Kanikowski
RYC. POLSAT.PL