Zdrowie i bezpieczeństwo górników to wartości nadrzędne w KGHM. Tak mówił prezes Radosław Domagalski–Łabędzki podczas obchodów Barbórki. Ale prezes jest wysoko na górze, a na co dzień pod ziemią więcej od gładkich deklaracji oficjeli znaczą jednak konkretne polecenia wydawane przez ludzi w białych kaskach.
Kiedy w połączeniu z uboższymi złożami występuje presja na wynik; kiedy od wyniku uzależniona jest premia lub awans; kiedy trzeba szybko, szybko, więcej, więcej – to w końcu musi się też pojawić pokusa, aby odrobinę poszarżować.
Znamy to z codzennego życia. Siadamy po dwóch piwkach za kierownicę i jedziemy do domu, bo przecież nic się nie stanie. Watujemy drucikiem wywalone korki w mieszkaniu, nie myśląc o pożarze. Wchodzimy na chwiejące się rusztowania, aby poprawić zerwaną rynnę. Brawura, głupota, rutyna to nasza druga natura. Wmawiamy sobie: uda się, damy radę, jakoś to będzie. To dlatego w 2010 roku w Smoleńsku rozbił się tupolew z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie i dlatego w 2016 roku polska delegacja z premier Szydło na czele była skłonna zaryzykować powrót z Londynu przeciążonym embraerem.
Nie wiem, czy wymyślony przez Dziennik Gazetę Prawną termin„tupolewizm” objaśnia też przyczynę śmierci ośmiu górników z Rudnej. Trzeba poczekać na zakończenie śledztw Wyższego Urzędu Górniczego i prokuratury. One odpowiedzą na pytanie, czy zawiniła wyłącznie natura, a katastrofy nie dało się przewidzieć, czy też ktoś mniej lub bardziej świadomie zaryzykował życie swych podwładnych.
Pamiętam jak w 1998 roku z kopalni Lubin zginęło trzech górników, których dozór posłał do pracy w zagrożony rejon. To był przełom, bo po raz pierwszy ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo w kopalniach Polskiej Miedzi zostali pociągnięci do odpowiedzialności, postawieni przed sądem i ukarani. Po 1998 roku znacząco zmieniło się podejście KGHM do bezpieczeństwa. Objawiało się to np. wzrostem wydatków na modernizację i zakup nowych maszyn, wyposażonych w specjalne kapsuły, chroniące operatorów przed zawałem skał. Ale nie zmieniła się polityka ekonomiczna KGHM. Zgodnie z nią, załogi kopalń wciąż gonią za wydobyciem. Łatwo w takich warunkach zapomnieć, że są jeszcze – jak to ujął prezes w Barbórkę – wartości nadrzędne.
Piotr Kanikowski