Legnicka posłanka PiS-u Ewa Szymańska wmaszerowała niefrasobliwie w maliny, ale udaje, że w owe maliny wepchnęli ją dziennikarze, których nazywa wprost “przeciwnikami” (sic!). Sprawa dotyczy poselskiego projektu specustawy górniczej, która otwiera firmom wydobywczym drogę do budowy kopalń węgla wszędzie tam, gdzie do tej pory skutecznie blokowali ją mieszkańcy lub samorządowcy. Pani poseł podpisała się pod nim jako wnioskodawczyni. Mimo to chciałaby przed wyborami w społecznym odbiorze uchodzić za przeciwniczkę odkrywki węgla pod Legnicą i sojuszniczkę mieszkańców, którzy 10 lat temu masowo uczestnicząc w referendum obronili się przed zagrożeniem dla ich domów. Pani Poseł, tak się nie da. Albo rybka, albo pipka.
Wyjaśnię Pani Poseł, co jest w projekcie ustawy, który z kolegami i koleżankami z PiS zgłosiła 9 września w Sejmie. Ten projekt stanowi, że jeśli za 5, 10, 20, 50 lat pojawi się inwestor zainteresowany budową odkrywki w jakimkolwiek miejscu w Polsce – przykładowo, pod Legnicą – to będzie mógł wystąpić do ministra właściwego do spraw środowiska o utworzenie w tym miejscu obszaru specjalnego przeznaczenia. Na podstawie jego wniosku minister będzie mógł uznać wskazaną lokalizację za obszar specjalnego przeznaczenia, jeśli występujące w niej złoża węgla brunatnego “niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa surowcowego państwa” mają odpowiednią miąższość (powyżej 7 m). Przypadkowo tak się składa, że w całej Polsce nie ma złoża większego niż legnicko-lubińskie, z pokładami o średniej miąższości sięgającej prawie 18 metrów i zasobami prognostycznymi rzędu 10 mld Mg. Art. 42a ust. 4 projektu specustawy mówi, że “Rada Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, złoża węgla kamiennego lub węgla brunatnego o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej, wraz ze wskazaniem ich lokalizacji, mając na uwadze zasadę racjonalnej gospodarki złożem oraz interes surowcowy państwa, a także potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego.”. Mieszkańcy już w tym momencie mają prawo czuć niepokój, bo Pani Poseł i inny wnioskodawcy kompletnie zapomnieli, że na “obszarze specjalnego przeznaczenia” mogą żyć jacyś ludzie i niekoniecznie musi im pasować odkrywka w miejscu, gdzie rośnie ich marchewka. Specustawa pozwala radzie ministrów zignorować głosy sprzeciwiające się eksploatacji. Katalog kryteriów sprowadza się do trzech elementów: ”zasady racjonalnej gospodarki złożem, interesu surowcowego państwa, potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego”. Koniec, kropka. Projekt autorstwa m.in. Ewy Szymańskiej* tylko dla pozorów demokracji każe radzie ministrów zasięgnąć opinii wójta, burmistrza lub prezydenta miasta “w zakresie polityki przestrzennej gminy”. Samorząd nie będzie miał możliwości zaskarżenia niekorzystnej dla niego decyzji. Zgodnie z art 42 ust 7 prawo do wniesienia zażalenia będzie miała wyłącznie firma zainteresowana eksploatacją.
Tu przypis. Pisząc o “projekcie autorstwa m.in. Ewy Szymańskiej” robię to z przekąsem, jestem bowiem przekonany, że nie legnicka posłanka wymyśliła te wszystkie kruczki. Zakładam, że jej rola sprowadziła się do usłużnego złożenia pod nimi podpisu, aby projekt mógł zostać procedowany w Sejmie jako inicjatywa poselska, tzn. bez obowiązku ryzykownych, żmudnych uzgodnień społecznych, wymaganych np przy projektach rządowych. Projekt został złożony we wrześniu, a 14 października będzie przedyskutowany na komisji, by po wyborach 15 i 16 października Sejm w ‘starym” składzie mógł go przyjąć i rozpaść się w niebyt. I szukaj winnych w polu. Wygląda mi to nie na odpowiedzialną legislację, ale na ustawkę.
Nie wiem, co bardziej mnie złości: podpis legnickiej posłanki pod antyspołecznym projektem górniczej specustawy czy jej reakcja na medialne doniesienia o sprawie. Mogła pójść drogą klubowych kolegów, którzy mieli odwagę przyznać się do błędu. Zamiast skorzystać z okazji i po apelu Kaji Filaczyńskiej z Lewicy wycofać swój podpis, tak jak zrobili Jan Mosiński i Czesław Sobierajski, Ewa Szymańska postanowiła grać rolę Dziewicy Orleańskiej. Bogu ducha winnej bojowniczki o niekopanie dziury za Legnicą brutalnie atakowanej przez politycznych przeciwników w postaci m.in. lokalnych dziennikarzy. Posłanka wniosła do sądu w trybie wyborczym wniosek przeciwko portalowi Lca.pl, bo Lilla Sadowska napisała, że “realne widmo odkrywki wraca dzięki posłom PiS” i zdemaskowała Szymańską przed czytelnikami jako współautorkę pomysłu nowelizacji. Mnie Ewa Szymańska przekonywała, że specustawa dotyczy innych regionów: okolic Bełchatowa, Lubelszczyzny czy Bogatyni – nie Legnicy. Jestem zniesmaczony taką argumentacją. Śmietnik pod moim domem byłby fe, ale jak go postawicie Kowalskiemu przy oknie to nie ma problemu. Która Ewa Szymańska jest prawdziwa: ta, która 9 lat temu pochwalała zasadę “nic o nas bez nas”,czy ta, która zgłosiła inicjatywę pozwalającą ministrowi do spółki z przedsiębiorcą ignorować mieszkańców? Odważna sojuszniczka przeciwników odkrywki z podlegnickich gmin czy posłuszna funkcjonariuszka partii od czarnej roboty? Chciałbym to wiedzieć, Pani Poseł, bo – tak jak napisałem – albo rybka, albo pipka.
Piotr Kanikowski
Alez Panie Redaktorze ten element w postaci suwerena ma tylko jedna odpowiedz.I rybka i pipka……..a potem sie zobaczy.