- Łączy nas piłka – znajomy zagadnął mnie hasłem ze stacji benzynowej. Nie wyglądałem na przekonanego, a to odebrał jako osobistą urazę. Napiął mięśnie klatki piersiowej, dzięki czemu zmężniał i tak bardzo mężny husarz na jego koszulce. Na moment wszystko wydało się większe: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Splunął: – A Tusk to Niemiec. POryczał się ze Schetyną, jak im w niedzielę Meksykańce gola strzelili, hehe – rzucił prowokacyjnie i łypnął spod oka, czy zbieram się do protestów. – Dobrze im Jaki, Szwabom, na Twitterze dołożył. Polskaaa, biało-czerwoniii…! – zaryczał radośnie.
Ja milczałem – znajomy parł do konfrontacji jak młoda Pawlakówna do pełnoletności. Ze sportu gładko wykręcił na kulturę. O Jandzie coś zaczął. Że słaba jest, bo jakby była dobra, to już by grała u Spielberga albo Vegi.
- AntyPOlska szmata. Nie chce, aby Polacy wygrali Mundial. No szok, normalnie – kręcił głową z niedowierzaniem.
Też nie wierzyłem. Ale nie spodobało się to znajomemu.
- Co? Ty też trzymasz za Senegalem jak ta afrykańska targowica? – zapytał bez owijania w bawełnę, z miną sugerującą wyrok śmierci w razie błędnej odpowiedzi. Napiął husarza. Wiadomo: Bóg, Honor, Ojczyzna. Poważna sprawa.
Kiwnął palcem, bym nadstawił uszu, bo jest gotów oznajmić mi najprawdziwszą prawdę. Chwilę pocmokał, pomlaskał, dając znak, że ma rozterki, czy w ogóle warto dzielić się z lemingami specjalistyczną wiedzą. A potem mimo wszystko zaszeptał: – Kupiony sędzia był. Murzyny mu bananów z buszu nawieźli i go kupili. Za banany i bataty. Ale żadna żydowska gazeta o tym nie napisze, bo się boją urazić światowe murzyńskie lobby.
Informacja jest pewna. Pochodzi od tajnych służb.
- Putin z Tuskiem i Makrelą ustalili, że Polska ma wypier… z Mundialu – twierdzi mój znajomy. – Do piłek wmontowali takie coś, że jak się zetknie z genem polskości, to wariuje i za ch… nie da się wbić do bramki. Chyba, że do własnej. Ty myślisz, że Cionek chciał samobója strzelić?! Spisek. A z prezydentem Kaczyńskim w Smoleńsku jak było?!
No masz! Wiadomo jak…
Piotr Kanikowski