Trzy lata temu Jacek Głomb z Maciejem Kupajem apelowali do prezydenta, by ratusz nie pozbywał się gmachu po Teatrze Letnim, wyremontował go i zagospodarował dla legnickiej kultury. Trwał akurat kolejny przetarg na ten obiekt. Władze usilnie starały się pozbyć budynku w parku – wbrew Głombowi i Kupajowi widziały w nim kłopot dla Legnicy, a nie szansę na uatrakcyjnienie oferty miasta. Apel, by natychmiast przerwać procedurę sprzedaży, zignorowały.
Na szczęście nie zgłosił się kupiec, a z czasem także Tadeusz Krzakowski dojrzał w Teatrze Letnim potencjał, na który od początku zwracali uwagę adwersarze prezydenta. Dzięki temu ratusz może dziś zgłaszać atrakcyjną wizję zaadaptowania budynku w parku Miejskim na Centrum Nauki, Kultury i Edukacji Witelona. Przykład obleganego przez dzieci i dorosłych warszawskiego Centrum Nauki Kopernik, wrocławskiego Hydropolis czy Sudeckiej Zagrody Edukacyjnej w Dobkowie koło Świerzawy pokazuje, jak bardzo lokalne społeczności łakną takich miejsc – miejsc, gdzie można całą rodziną spędzić wolny czas, bawiąc się i ucząc razem z dziećmi. To może być strzał w dziesiątkę.
Część legniczan z zazdrością spoglądała na Wałbrzych, gdy kilka lat temu inaugurowano w nim działalność Starej Kopalni. W poprzemysłowym kompleksie, który mógł bezproduktywnie rdzewieć i zarastać pajęczynami, prezydent Roman Szełemiej ujrzał szansę na stworzenie obiektu absolutnie unikatowego na skalę europejską: nowoczesnego centrum nauki i sztuki, który stałby się zarówno hołdem dla górniczej przeszłości regionu, jak też wyznacznikiem ambicji wałbrzyszan. W Starej Kopalni regularnie odbywają się wystawy, konferencje, projekcje filmowe, spektakle, warsztaty artystyczne, spotkania z ciekawymi ludźmi. Coś, co po upadku wałbrzyskiego górnictwa było martwe, ożyło i dobrze służy lokalnej społeczności. Cieszę się, że również legnicki prezydent odważył się tchnąć życie w Teatr Letni, zamiast kontynuować ryzykowne – jak pokazuje przykład kamienicy po Dresdner Banku – poszukiwania kupca.
Piotr Kanikowski