Myślałem, że PiS poprzestanie na wygumkowaniu Lecha Wałęsy z najnowszej historii, ale nie. Plenerowa wystawa przygotowana przez jakiś dupowłazów na 40. rocznicę Zbrodni Lubińskiej spycha uczestników tamtej tragedii do roli bladego tła dla nowych bohaterów: Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Dudy, Elżbiety Witek i Antoniego Macierewicza.
Wystawa jest sygnowana m.in. logo Miasta Lubina, Powiatu Lubińskiego i KGHM Polska Miedź S.A. Stanęła pod koniec sierpnia w pobliżu Pomnika Pamięci Ofiar Lubina`82. Dupowłazy, które ją przygotowały, wzgardziły unikatowymi, wstrząsającymi zdjęciami z archiwum Krzysztofa Raczkowiaka – naocznego świadka zbrodni – bo brakowało na nich przedstawicieli obecnej władzy. Zastąpiono je wielkoformatowymi fotografiami Lecha Kaczyńskiego, który w 2007 roku przyjechał złożyć kwiaty pod lubińskim pomnikiem, i reszty świętych z szeregów Prawa i Sprawiedliwości. Władza dostała laurkę za to, że pamięta o zbrodni. Ludzka władza.
Aby się jej przypodobać, dopuszczono się niebezpiecznej roszady, stalinowskiej w duchu. W wyniku tego zabiegu opowieść o Zbrodni Lubińskiej zastąpiono opowieścią o dobrych politykach składających wieńce, palących znicze, gestykulujących wymownie podczas przemówień. Boję się, że jeszcze dziesięć, dwadzieścia takich wystaw i wszyscy zapomnimy, co się stało. Po czarno-białej ikonie, zdjęciu czterech mężczyzn niosących rannego Michała Adamowicza, zostanie w zbiorowej pamieci dziura zaklejona kolorową fotografią Lecha Kaczyńskiego przy mikrofonie.
Piotr Kanikowski
Drukuj
Email
