Dla zabawy napisałem kiedyś bajeczkę o głodnym gzie, który budzi się na łące i widzi nad sobą krowę pełną tłustego mleka. W bajce pada retoryczne pytanie: „Kto ma dosyć silnej woli, by z wymiona nie podoić?”. Wystarczy zadać je na serio, odnosząc się do chociażby do rzeczywistości KGHM, by ulotnił się cały humor i na wierzch wyszła gorzką prawdę o ludzkiej naturze lub – jak kto woli – kondycji moralnej kolejnych „ekip trzymających władzę”.
Politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego rzucają w radnych PiS kamieniami, ale sami nie są święci. Wbrew ich narracji, to nie działacze PiS-u pierwsi odkryli, że niezależnie od kompetencji można zostać dyrektorem w KGHM, prezesem jednej z licznych miedziowych spółek lub przynajmniej ekspertem z pensją grubo powyżej średniej krajowej. W swoim czasie w KGHM dorabiali sobie m.in. syn premiera, żony posłów, paru byłych parlamentarzystów, były szef Urzędu Ochrony Państwa, były wojewoda oraz liczne grono radnych reprezentujących wszystkie polityczne opcje, od lewa do prawa. KGHM był jak wodopój, do którego zwycięska partia po wyborach przyprowadzała stado wygłodniałych aparatczyków, pozwalając im się posilić przed następnym etapem walki i przymykając oko na szkody, jakie robili przez swą niekompetencję. Spółka oferowała praktycznie nieskończoną ilość wysoko płatnych synekur (nieskończoną, bo zawsze można było utworzyć nowe stanowisko, jeśli dla kogoś ważnego brakowało etatu).
To najprostsza, najbardziej prymitywna metoda żerowania: przykłada się pupę do stołka i pieniądze same zaczynają płynąć. Władza obmyśliła też bardziej wyrafinowane sposoby dla osób, którym nie chce się ruszyć tyłka do Lubina. Zaczęła wytwarzać specjalne trąbki do zasysania pieniędzy z KGHM na odległość w rodzaju Polskiej Fundacji Narodowej, Telewizji Familijnej i tym podobnych przedsięwzięć. Pomocne w dojeniu są też stare sprawdzone mechanizmy, opisywane przez księgowych (rzadziej prokuratorów) jako wydatki na konsulting, reklamę i promocję. Przykładowo w latach 2011-2016 KGHM wydał miliard złotych usługi firm audytorskich i kancelarii prawnych, przeważnie bez ogłaszania przetargu.
Piotr Kanikowski