W trakcie rozmów kwalifikacyjnych z kandydatami na prezesa KGHM z zasiadania w radzie nadzorczej spółki zrezygnował Wojciech Myślecki, reprezentant Skarbu Państwa i – co ważniejsze – przyjaciel rodziny premiera. Według portalu BiznesAlert.pl w uzasadnieniu Myślecki napisał, że „uznaje ostatnie decyzje rady za niezgodnie z interesami KGHM”. Jest grubo.
Myślecki uchodzi za człowieka z otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego. Znają się jeszcze z czasów Solidarności Walczącej, jednej z najradykalniejszych organizacji antykomunistycznych w PRL-u. Kornel Morawiecki, ojciec premiera, był jej przewodniczącym, a Wojciech Myślecki do 1984 roku działał w Komitecie Wykonawczym SW. Gdy Morawieckiego seniora aresztowała milicja, Myślecki opiekował się jego rodziną, w tym młodszym o pokolenie Mateuszem.
Od kilku godzin publicyści próbują zgadywać, co kryje się za suchym komunikatem KGHM o złożonej przez Wojciecha Myśleckiego rezygnacji z zasiadania w radzie nadzorczej KGHM.
“Morawiecki oddaje Polską Miedź. Walkowerem” – pisze w Gazecie Prawnej Karolina Baca-Pogorzelsska, chyba najbardziej wnikliwa obserwatorka KGHM pod rządami PiS-u. Według niej gest Myśleckiego oznacza dezaprobatę z menadżerskich pomysłów dwóch faworytów w wyścigu do fotela prezesa KGHM. Bacy-Pogorzelskiej chodzi przede wszystkim o “obrońcę krzyża z Krakowskiego Przedmieścia” Miłosza Stanisławskiego , który – jak twierdzi Gazeta Prawna – “jest zwolennikiem wycofania KGHM Polska Miedź z zagranicznych inwestycji i sprzedaży aktywów położonych poza Polską”.
Do czwartku powinni zostać wybrani nowy prezes i wiceprezes (od aktywów zagranicznych) KGHM. W Lubinie ruszyło dziś trzydniowe posiedzenie rady nadzorczej, która przesłuchuje kandydatów. “10 minut i następny” – kpi z pozorów konkursu na prezesa Polskiej Miedzi Magdalena Graniszewska z Pulsu Biznesu (bo każdy z kandydatów dostaje 10 minut, by odpowiedzieć na 3 pytania).
Nagła rezygnacja Myśleckiego z zasiadania w radzie nadzorczej KGHM wygląda jak powtórka jego gestu sprzed 17 miesięcy. 14 listopada 2016 roku zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej innej dużej spółki Skarbu Państwa – Tauronu, a dzień później na miejsce odwołanego prezesa Remigiusza Nowakowskiego zajął w niej Filip Grzegorczuk. Komentowano wówczas, że Myślecki nie chciał firmować swoim nazwiskiem polityki personalnej premier Beaty Szydło.
Wojciech Myślecki jest przedstawicielem tej frakcji w Prawie i Sprawiedliwości, która zastąpienie premier Beaty Szydło Mateuszem Morawieckim poczytywała za naprawdę dobrą zmianę, W styczniu wygłosił wykład we wrocławskim klubie Spotkanie i Dialog: “Sprawa aparatu partii rządzącej zaczyna w tej chwili urastać do rangi problemu numer jeden w Polsce. Przyszłość reform nie będzie zależała od tego, co stanie się z aparatem w najbliższych miesiącach, ale powodzenie tego etapu reformy już tak. Moim zdaniem rozstrzygnie się w tym roku, czy PiS zacznie się reformować, czy się rozpadnie,(…) W poważnej publicystyce wskazuje się na następujące elementy, stanowiące zagrożenia: (…) brak zdolności politycznych, intelektualnych i moralnych rządzącej partii do przeprowadzenia tak skomplikowanych i dalekosiężnych reform, (…) zawłaszczanie przez aparat partyjny wszelkich stanowisk w instytucjach, administracji rządowej oraz, co gorsza, w gospodarce państwowej, (…) dobijanie resztek profesjonalnej służby cywilnej i wymiatanie profesjonalnej kadry ze spółek skarbu państwa, które przetrwały rządy poprzedniej formacji politycznej.” Zobacz: WSZYSTKO CO NAJWAŻNIEJSZE Mateusz Morawiecki musi zbudować ruch na rzecz reformy państwa W tym samym wystąpieniu pod adresem partii Kaczyńskiego padło ostrzeżenie, że albo zreformowany PiS przygotuje reformy Polski, albo musi być gotów na “poważny kryzys polityczny, który przemodeluje scenę polityczną”.
W rozmowie z Kulturą Liberalną Wojciech Myślecki nie owijał słów w bawełnę: “Aparat partyjny będzie chciał zawłaszczyć w tej chwili każdy element, który mu się zabrało w ramach poprzednich działań reformatorskich, po to, żeby przeprowadzić zwycięsko – w ich mniemaniu – wybory samorządowe. Będą wyprowadzać pieniądze, będą chcieli stanowisk dla ludzi, którzy mają plakaty wieszać i tak dalej. Odegrają całą tę komedię, która dziś nie ma większego znaczenia.” Zobacz: KULTURA LIBERALNA.PL Mateusz powinien ścinać głowy
W tym kontekście rezygnacja Myśleckiego z kształtowania przyszłości KGHM wskazuje, że aktualnie skrzydło reformatorów w PiS znalazło się w odwrocie. Wygrywają z nimi kolesie od wieszania wyborczych plakatów i tym podobni amatorzy miodem płynących synekur w spółkach Skarbu Państwa. Premier co najwyżej zamyka oczy, gdy w imię doraźnych partyjnych interesów ścina się głowy jego ludzi (takich jak Radosław Domagalski-Łabędzki, odwołany kilka dni temu z fotela prezesa KGHM). Zwłaszcza dla Polskiej Miedzi to nie są dobre informacje.
Piotr Kanikowski
.
alez chodzi wlasnie o TO zeby to skonczylo sie piekna katastrofka i tych debili szlag w koncu trafił.Niech sie to kreci az sie ukreci.Troche to bedzie kosztowało ale tylko troche…. bo moze znacznie wiecej.