JOB
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze (19). Nic się nie stało

Przez   /   01/02/2013  /   No Comments

- Trafiliśmy na zły okres ? mówił mąż jaworzanki, która w sierpniu 2011 roku została przywieziona na oddział neurologiczny legnickiego szpitala. Był szczyt sezonu urlopowego, obsada medyczna ograniczona do minimum, dyżurni lekarze obarczeni nadmiarem obowiązków, przemęczeni i zaganiani. Nikt nie miał dla chorej kobiety czasu. Zwykła sprawa – tak zwane obiektywne trudności.

W pospiechu nikt nie zawracał sobie głowy przeprowadzeniem wywiadu lekarskiego z oczekującą na korytarzu rodziną, choć w tym przypadku profesjonalnie poprowadzona rozmowa mogła naprowadzić lekarzy na ślad sepsy, która godzina po godzinie zabijała jaworzankę. Pospiesznie postawiona diagnoza okazała się mylna. Kobieta zmarła.

Być może była nie do uratowania. Być może nawet otoczona najlepszą opieką lekarską musiała umrzeć. Jeśli lekarze zrobiliby wszystko, co w ich mocy, ani prokuratura, ani nikt z rodziny nie zgłaszałby wówczas  pretensji.

Postawienie przed sądem Tadeusza K., ordynatora legnickiej neurologii, oraz jego podwładnych, doktor Marty T. i Joanny J., było nie tyle próbą zadośćuczynienia krzywdzie, co aktem niezgody na bylejakość publicznej służby zdrowia.

Bylejakość to wirus, który szerzy się, oczywiście, nie tylko w szpitalach. Trudno z nim walczyć, więc próbujemy obok niego żyć. Przywykliśmy, że w Polsce wydaje się bylejakie decyzje administracyjne, wyrzuca się miliony na bylejaką pomocą społeczną, uczy się bylejakości w szkołach i nawet parlamentarne elity wydają się jakieś takie, no właśnie, bylejakie. Toczymy boje o orła na koszulkach piłkarzy, którzy grają bylejaką piłkę. Na wszelki wypadek biega się za lekarzem z kawą i koniakiem, by nie potraktował mamy, taty czy babci bylejak. To ogólnonarodowa przypadłość, przypuszczam, że w takim samym stopniu wałbrzyska, co legnicka. Ale polska tolerancja dla bylejakości musi się skończyć przynajmniej tam, gdzie w grę wchodzi ludzkie życie.

Słuchając w październiku mądrego i wyważonego wyroku Sądu Rejonowego w Legnicy byłem pewien, że dzięki niemu coś w szpitalach zmieni się na lepsze. Sąd uznał, że legniccy lekarze, choć nieumyślnie, przyczynili się do śmierci pacjentki. Wobec mniej doświadczonych doktor  Marty T. i Joanny J. postępowanie umorzono, ale ich szefa ukarano rocznym zakazem sprawowania funkcji ordynatora i grzywną.

? Niewątpliwie to on, zatwierdzając plan urlopów, przyczynił się do tego, że obsada lekarska w nocy z 6 na 7 sierpnia i zwłaszcza 7 sierpnia była niewystarczająca. Przy planowaniu urlopów doktor K. powinien był zadbać, by wszystkim pacjentom na oddziale wyła zapewniona opieka ? uzasadniał sędzia Michał Antczak.

Ten wyrok został uchylony. Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Legnicy potwierdził winę Tadeusza K., ale warunkowo umorzył wobec niego postępowanie na dwa lata. Jedna z lekarek została całkowicie uniewinniona, wobec drugiej zastosowano umorzenie postępowania, podobnie jak w przypadku ordynatora.

Mam wątpliwości, czy darowanie doktorowi K. kary nie zostanie przez środowisko lekarskie odczytane, jako przyzwolenie na obiektywne trudności. Na jakiś bylejaki 7 sierpnia od czasu do czasu. Może to tylko moje omamy słuchowe, ale słyszę, jakby w sądzie ktoś nucił nasz nowy niefrasobliwy hymn? ?Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało…?

Piotr Kanikowski

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 4313 dni temu dnia 01/02/2013
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Luty 1, 2013 @ 12:57 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

411-264805

Kierowca próbował pobić policjanta. Było pite

Read More →