Polskie państwo chce deportować na Ukrainę zadomowioną w Legnicy rodzinę Kopyschczyk z dziesięciorgiem dzieci. Starsze są już dorosłe. Młodsze dziewczynki bardzo dobrze uczą się w legnickich szkołach, działają w wolontariacie, grają w orkiestrze. Mieszkańcy zainicjowali zbiórkę podpisów pod petycją popierającą wniosek o pobyt humanitarny i anulowanie decyzji o deportacji.
28 stycznia państwo Kopyschczyk dostali decyzję o deportacji na Ukrainę. 30 czerwca dwunastoosobowa zasymilowana już z nową ojczyzną rodzina będzie musiała opuścić Polskę. Od trzech miesięcy nie wolno im już legalnie pracować, więc są zdani na własne oszczędności, wsparcie sąsiadów i znajomych.
- Wszyscy, którzy ich znają, mówią, że mogliby być wzorem dla Polaków – opowiada Piotr Budzianowski, kapelmistrz Dziecięco-Młodzieżowej Orkiestry Dętej, w której grają 17-letnia Marianna, 14-letnia Eliza, 12-letnia Lubow oraz 10-letnia Wiera. Przygotował petycję, w której prosi o anulowanie decyzji o deportacji i zezwolenie rodzinie Kopyschczyk na pobyt w Polsce ze względów humanitarnych (można ją podpisać w internecie LINK TUTAJ). Opisał sytuację w listach do prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Prosił o interwencję Rzecznika Praw Dziecka.
Państwo Kopyschczyk przyjechali z dziećmi do Polski ze wschodniej Ukrainy w 2015 roku. Za własne pieniądze kupili niewielkie mieszkanko w Legnicy i własnymi siłami je wyremontowali. Trwało to rok. Pomieszkiwali w tym czasie kątem u Polaków, bo mają wokół siebie sporo dobrych ludzi.
Ich szóste dziecko, Marianna, ma 17 lat i uczy się w drugiej klasie I Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Legnicy. Wcześniej z wyróżnieniem skończyła gimnazjum. Brała udział w międzyszkolnych olimpiadach. Udziela się społecznie jako wolontariuszką. Za swą pracę na rzecz innych otrzymała w ubiegłym roku nagrodę. Za rok będzie zdawała maturę.
Piotr Budzianowski dobrze poznał całą rodzinę, bo Marianna razem z młodszym rodzeństwem – Elizą, Lubą i Wierą – uczęszczają do Legnickiego Centrum Kultury na prowadzone przez niego zajęcia. Dziewczynki grają w Dziecięco-Młodzieżowej Orkiestry Dętej na saksofonie, trąbce i waltorni. Wraz z Orkiestrą występują na organizowanych w Legnicy i poza nią wydarzeniach. Są zapraszani na koncerty w całej Polsce.
- Orkiestra często gra w celach charytatywnych, m.in. wspierają osoby niepełnosprawne, grają dla osób chorych w hospicjum i w szpitalach, i w szkołach dla dzieci niepełnosprawnych – mówi Piotr Budzianowski. – Dziewczynki uczestniczyły w wielkim sprzątaniu Legnicy razem z „Team Legnica”. Biegają w maratonach, wspierających niepełnosprawnych i chorych.
Marianna regularnie uczęszcza na kółko plastyczne w Młodzieżowym Centrum Kultury. Eliza, Lubow i Wiera chodzą do Szkoły Podstawowej nr 4 im. Włodzimierza Puchalskiego w Legnicy, a ponadto kształcą się muzycznie w Zespole Szkół Muzycznych w Legnicy. Wszystkie cieszą się dobrą opinią. Są wrażliwe, mądre, pilne, grzeczne, lubiane. Świetnie mówią po polsku.
W tej sytuacji absurdalnie brzmi argument z decyzji polskich władz, że rodzina się nie asymiluje.
Dziewczynki przeraża wizja deportacji. Jedna z nich płacząc żaliła się Piotrowi Budzinowskiego, że nie chce być Ukrainką, ale Polką. Kapelmistrzowi zrobiło się szkoda dzieci. Postanowił działać.
Piotr Budzianowski napisał w treści petycji, że deportacja zagraża rozwojowi psychicznemu dzieci. Zwrócił uwagę, ze po przerwaniu zajęć w polskich szkołach, dzieci nie będą mogły kontynuować nauki. “Centrum Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Legnicy, podkreśla w swojej opinii, że deportacja może powodować zaburzenia w funkcjonowaniu psychospołecznym dzieci, w postaci nasilonego lęku, braku wpływu i kontroli nad zdarzeniami, a w konsekwencji apatii i stanów depresyjnych.” – pisze Budzianowski.
FOT. FACEBOOK.PL
tam
dzieci nie krzywdzić
generalnie wszyscy ONi maja szacunek do tego co robia i gdzie sa.Z najwyzsza radoscia przyjmuja kazda chwile kiedy dostaja moment zrozumienia.
matka tych dzieci tez była zatrudniona przeze mnie.Uczynna pracowita zwolniła sie na wlasna prosbe .Szkoda.
Matka tych dzieci była przeze mnie zatrudniona. Nie wykazała się pracowitością. Trzeba było wszystko po niej poprawiać. Poza tym bardzo krytycznie podchodziła do wszystkiego co polskie. Nie poprę jej.
W sytuacji kiedy zalosne panstwo ma juz kompletna rodzine z dziecmi braki na rynku pracy to panstwo popisuje sie jakimis idiotycznymi kryteriami ktore nawet trudno zrozumiec.Niech P Redaktor zorganizuje zbiorke na TYCH ludzi.A na pewno sie uda.