W ciągu jednej doby w Legnicy od podpaleń spłonęły cztery samochody. Policja szuka sprawców. Oby była równie szybka jak w styczniu, gdy już po trzech dniach zatrzymała podpalacza.
Pierwsze podpalenie nastąpiło nocą z niedzieli na poniedziałek, o godz. 0.00 przy ul. Kobylińskiej. Płonął samochód dostawczy. O godz. 15.21 strażacy gasili inny pojazd po drugiej stronie Kaczawy, w rejonie ul. Kartuskiej. O godz. 21.10 doszło do podpalenia samochodu przy ul. Neptuna, a 19 minut później jako ostatnie zaczęło płonąć auto pani Wioletty zaparkowane w podwórku między ul. Czarnieckiego a Daszyńskiego.
W tym ostatnim przypadku sprawców – dwóch mężczyzn – uchwyciła kamera monitoringu. Dzięki niej widać, jak podpalacz zmierza prosto do audi zaparkowanego w miejscu dla niepełnosprawnych, oblewa pojazd jakąś cieczą, podkłada ogień i ucieka.
- Dochodziła wpół do dziesiątej wieczorem. Chwilę wcześniej wróciliśmy z próby w Zespole Pieśni i Tańca Legnica, gdzie tańczymy z synem – opowiada pani Wioletta. – Nagle mocne walenie do drzwi: “Auto wam się pali”. Udało się odłączyć akumulator. Gaśnica, koc… Sąsiad przytomnie zadzwonił po straż pożarną i policję.
Samochód jest zniszczony, nie nadaje się do użytku. To dla pani Wioletty prawdziwa tragedia. Przez podpalacza nie ma jak dowozić 27-letniego syna z zespołem Downa na terapię zajęciową przy ul. Roosevelta.
Sprawą zajmują się legniccy policjanci.
Wszyscy, którzy mogą pomóc w ujęciu podpalaczy, proszeni są o zgłaszanie się do Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
FOT. FACEBOOK.pL