Przygotowując się na uruchomienie drogi ekspresowej S3, Legnica przyspiesza przebudowę ciągów ulic Marynarska – Asnyka, Oświęcimska – Mickiewicza oraz ulicy Rataja. Na poniedziałkowej sesji radni podejmą uchwałę zwiększającą nakłady na te trzy inwestycje do kwoty ponad 3,1 mln zł. Prezydent ma nadzieję, że usprawnią komunikację w zachodniej części miasta.
Główny węzeł, którym Legnica będzie połączona z drogą ekspresową S3, będzie zlokalizowany w ciągu ul. Chojnowskiej. Po oddaniu ekspresówki można spodziewać się nasilenia ruchu w tamtym rejonie. Dzięki remontowi ulic Marynarskiej i Asnyka miasto ma nadzieję usprawnić przejazd z ul. Chojnowskiej w kierunku powstającej Zbiorczej Drogi Południowej. Poprawi się komfort przejazdu skrótem od ronda Jaworzyńska-Oświęcimska, wzdłuż parku, do Powstańców Śląskich i Witelona. Ze skrótów będą mogli też skorzystać kierowcy wjeżdżający do miasta ulicą Złotoryjską.
To dlatego spośród wszystkich legnickich ulic wymagających remontu, te pięć miasto robi w pierwszej kolejności. – Dzisiaj remontujemy te, jutro kolejne – deklaruje prezydent Tadeusz Krzakowski.
W granicach miasta jest 260 kilometrów ulic podległych ratuszowi. Na inwestycje drogowe w ostatnich 3 latach Legnica przeznaczyła ok 150 mln zł. Potrzeby wciąż są jednak ogromne. Zarząd Dróg Miejskich w Legnicy przygotował wykaz arterii, które najpilniej wymagają przebudowy, i oszacował koszt ich remontów na ok. 200 mln zł.
- Przy naszym budżecie jesteśmy w stanie to zrobić w ciągu 4 lat, zakładając, że w tym czasie zaprzestaniemy wszelkich innych inwestycji – mówi Tadeusz Krzakowski. – Ale bądźmy realistami i pamiętajmy, że miasto ma też inne potrzeby.
Co roku inwestycje drogowe stanowią ok. 60 proc ogółu wydatków inwestycyjnych z budżetu miasta. Te proporcje zostaną zachowane także w następnych latach.
Prezydent ubolewa na brak zewnętrznego wsparcia przy inwestycji, która rozwiązałaby niektóre problemy komunikacyjne Legnicy. Chodzi o budowę obwodnicy południowo-wschodniej. – To tylko 2,5 kilometra drogi. Jej koszt jest zdecydowanie mniejszy niż koszt budowy jednej estakady we Wrocławiu – twierdzi Krzakowski.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI