Zarząd Regionu Platformy Obywatelskiej podjął dziś decyzję o rozwiązaniu legnickich struktur partii. To pokłosie potwierdzonych marszałkowską kontrolą “uchybień” przy przetargach organizowanych przez agencję Arleg. Publiczne pieniądze po przetargach trafiały do członków partii, ich rodzin i znajomych.
Pierwsze skrzypce w Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg w Legnicy – marszałkowskiej spółce mającej wspierać lokalną przedsiębiorczość – grają lokalne tuzy Platformy Obywatelskiej. Przez lata jej prezesem był szef powiatowych struktur PO Robert Kropiwnicki, ale w 2011 roku po uzyskaniu mandatu poselskiego zrezygnował z tej funkcji, bo kolidowała z jego obowiązkami w Sejmie. Poseł pozostał jednak w trzyosobowym zarządzie Arlegu jako dyrektor zarządzający. Prezesem spółki jest Jarosław Rabczenko, wiceprzewodniczacy PO. Tydzień temu oficjalnie ujawnił się jako kandydat Platformy Obywatelskiej na stanowisko prezydenta Legnicy.
Ich telefony milczą jak zaklęte.
Jarosław Rabczenko wydał oświadczenie. Deklaruje w nim, że pomimo aferalnej atmosfery wokół agencji nie rezygnuje z kandydowania na prezydenta Legnicy. Sugeruje, że został zaatakowany, bo zdecydował się stanąć w szranki z urzędującym gospodarzem miasta. Dziennikarzowi Gazety Wyborczej, który opisał przepływ 400 tys. zł do spółek osób powiązanych z Arlegiem, zarzuca wykonanie mordu na zlecenie i grozi procesem. (Zobacz: Rabczenko duszony w sosie własnym).
W świetle dzisiejszej decyzji zarządu regionu PO, Jarosław Rabczenko zbyt pospieszył się z inauguracją swojej kampanii wyborczej.
- Nie ma uchwały zarządu krajowego Platformy zatwierdzającej kandydatów na prezydentów, burmistrzów, wójtów. Dopiero będą tworzone listy. Trudno więc mówić, że Jarosław Rabczenko jest kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta Legnicy – twierdzi Ewa Drozd, którą zarząd regionu wyznaczył na partyjnego komisarza.
Głogowska posłanka będzie zarządzać partią w Legnicy do czasu wyłonienia nowych struktur. Tymczasowa sytuacja ma trwać nie dłużej niż 6 miesięcy. Rywala dla Tadeusza Krzakowskiego legnicka Platforma wybierze nie prędzej niż po swym odrodzeniu się z popiołów.
Czy decyzję zarządu regionu można traktować jako wotum nieufności wobec Roberta Kropiwnickiego i Jarosława Rabczenki? Niekoniecznie. Jak powiedział nam jeden z wrocławskich polityków PO, sytuacja w Legnicy zrobiła się bardzo nabrzmiała. I Kropiwnicki, i Rabczenko, walczą obecnie o swoje dobre imię. Zaangażowani w tę walkę, utracili dystans do wyborów samorządowych. Decyzja o powołaniu partyjnego komisarza w Legnicy ma stanowić tylko kubeł zimnej wody na otrzeźwienie.