Onet pisze o zamieszaniu, jakie wywołał upadek legnickiej spółki Gant Development – swego czasu jednej z największych firm deweloperskich w kraju. Według portalu, dziś jej długi szacuje się na pół miliarda złotych. Choć 7 lipca sąd ogłosił upadłość likwidacyjną spółki, musiał umorzyć postępowanie, bo w Gancie nie ma dziś nawet pieniędzy na likwidację.
Wierzyciele nie zgodzili się na pokrycie kosztów likwidacji. “To oznacza, że klienci dewelopera zostali na lodzie i muszą teraz na własną rękę dochodzić odzyskania swoich pieniędzy na drodze sądowej” – pisze Tomasz Pajączek na portalu Onet.pl. Chodzi na przykład o ludzi, którzy wpłacili zaliczki na mieszkania, które już nigdy nie powstaną. Według autora artykułu niektórzy z nich mogą mieć problem z odzyskaniem pieniędzy, bo decyzja sądu dotyczy jedynie spółki Gant Development. A jest jeszcze ponad 50 spółek córek dewelopera, które swoje siedziby mają nie tylko w Polsce, ale też na Cyprze i w Luksemburgu.
Tymczasem w firmie trwa spór, kto ma teraz zarządzać firmą. W poniedziałek rada nadzorcza spółki powołała nowy zarząd i nowego prezesa, ale jej decyzje kwestionuje były wiceprezes Ireneusz Radczyński. Jego zdaniem skoro wcześniej spółką zaczął zarządzać syndyk, to decyzje nowego zarządu są nieważne. We wtorek we wrocławskiej siedzibie Gant Development doszło na tym tle do awantury, interweniowała policja.
Więcej na ONET.PL
Drukuj
Email
