Po długiej walce z chorobą zmarł Konrad Krzemiński. Miał 22 lata. Gdy w 2016 roku okazało się, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie może mu zrefundować ważnego leku, mieszkańcy Legnicy byli gotowi poruszyć niebo i ziemię, by ratować mu życie. Przez dwa lata wydawało się, że i oni, i Konrad wygrywają. W środę przyszła smutna wiadomość o śmierci młodego legniczanina.
Konrad był prawdopodobnie jedyną osobą na świecie chorą jednocześnie na zakrzepicę żył wątrobowych, czyli tzw. Zespół Budda Chiari, oraz nocną napadową hemoglobinurię. W 2016 roku jego stan był krytyczny. Chłopak czekał na przeszczep szpiku kostnego. Aby dotrwać do operacji potrzebował podawania bardzo drogiego leku eculizumab. Jego roczna dawka kosztowała 1,3 mln złotych, a ministerstwo zdrowia odmawiało refundacji tego zakupu. W geście protestu w 20-te urodziny Konrada legniczanie manifestowali pod szpitalem, gdzie czekał na pomoc, a Krzysztof Piotrowski, lider kibiców Miedzianki, rozkręcał zbiórkę pieniędzy na leczenie legniczanina. W akcję pomocy zaangażowało się wiele lokalnych i ogólnopolskich mediów. Pomagali celebryci, m.in. Robert Lewandowski. Presja pomogła i pieniądze na lek dla 20-latka w końcu się znalazły. Potem Konrad przeszedł dwie operacje przeszczepu wątroby i przeszczep szpiku kostnego. Wydawało się, że najgorsze minęło. Niestety, choroba okazała się silniejsza.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI