Jeszcze na dobre nie rozkręcił się proces mecenasa Zbigniewa K., a już do Sądu Okręgowego w Legnicy trafił akt oskarżenia przeciwko kolejnemu przedstawicielowi legnickiej palestry. Zdaniem prokuratury, mecenas Zbigniew Ś. dopuścił się oszustwa oraz przywłaszczył sobie pieniądze klientów. Ławę oskarżonych będzie dzielić z nim żona. Chodzi o niemałe pieniądze – łącznie 2,3 mln zł.
Tak jak w sprawie Zbigniewa K. i pracownic jego kancelarii prawnej, śledztwo przeciwko Zbigniewowi Ś. i Ewie K.-Ś. prowadziła Prokuratura Okręgowa w Legnicy.
Zarzuty obejmują okres od roku 2014 do roku 2016. Zbigniew Ś prowadził w tym czasie kancelarię adwokacką w Legnicy. Jako pełnomocnik stron inicjował korespondencję z towarzystwami ubezpieczeniowymi oraz występował w postępowaniach sądowych o odszkodowania z tytułu śmierci bliskich osób, szkód majątkowych, zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i rent. Uzyskane na podstawie wyroków sądowych i ugód odszkodowania wpływały na rachunek bankowy prowadzonej przez niego kancelarii adwokackiej. W 12 przypadkach, które prokurator opisał w akcie oskarżenia, były to kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych.
- Podstawą do wypłaty odszkodowań na rachunek bankowy kancelarii adwokackiej oskarżonego były treści udzielonych mu przez pokrzywdzonych pełnomocnictw oraz pisma oskarżonego, polecające przekazanie pieniędzy na wskazane konto bankowe prowadzonej przez siebie indywidualnej kancelarii adwokackiej – wyjaśnia prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. -Wszelka korespondencja od ubezpieczyciela do pokrzywdzonych kierowana była na adres kancelarii Zbigniewa Ś. Tym samym pokrzywdzeni pozbawieni byli możliwości zapoznania się z informacjami dotyczącymi dat i kwot wypłacanych na ich rzecz pieniędzy.
Ta sytuacja sprawiała, że Zbigniew Ś. mógł ukrywać pewne fakty przed swymi klientami. Nie informował ich, że na jego rachunek bankowy trafiły już należne im pieniądze. Swobodnie nimi dysponował. Nieświadomi niczego ludzie cierpliwie czekali, a kiedy w końcu decydowali się interweniować i poznawali prawdę, kontakt z mecenasem się urywał. Niektórym zdarzało się zastać Zbigniewa Ś. Okłamywał ich wówczas, że odszkodowania jeszcze nie wpłynęły.
- Pieniądze pokrzywdzonych, które wpływały z firm ubezpieczeniowych na konto oskarżonego, Zbigniew Ś. wbrew woli i świadomości osób pokrzywdzonych włączał do swojego majątku poprzez przelewanie tych środków na inne konta bankowe lub ich wypłaty. Wysokość szkody wyrządzonej przez Zbigniewa Ś. dwunastu osobom pokrzywdzonym w ten sposób wyniosła łącznie około 1.900.000,00 złotych – informuje Lidia Tkaczyszyn.
Mecenas Zbigniew Ś. jest również oskarżony o oszustwo na szkodę firmy pożyczkowej z Krakowa. Uzyskał od niej o 400 tys. zł pożyczki obrotowo-inwestycyjnej na organizację centrum konferencyjno-prawnego, po czym przeznaczył te pieniądze na inne cele. Okazało się, że przy składaniu dokumentów wprowadził krakowską firmę w błąd także co do swojej sytuacji finansowej. Żona, która potwierdziła nieprawdziwe dane na temat osiąganych przez Zbigniewa Ś. dochodów, została przez prokuraturę współoskarżona o to oszustwo. W trakcie postępowania przygotowawczego ani Zbigniew Ś., ani Ewa K.-Ś. nie przyznali się do zarzucanych im czynów i odmówili składania wyjaśnień.
Przywłaszczenie powierzonego mienia znacznej wartości oraz oszustwo zagrożone są karą pozbawienia wolności od roku do lat 10. Wobec oskarżonego Zbigniewa Ś., który przy popełnieniu przestępstw nadużył zaufania związanego z pracą w adwokaturze, sąd może orzec zakaz wykonywania zawodu adwokata na okres od roku do lat 15.
Nie wchodząc w szczegóły, przypadek Zbigniewa Ś. jest bardzo podobny do toczącej się przez legnickim Sądem Okręgowym sprawy mecenasa Zbigniewa K., dyrektorki finansowej jego kancelarii Elżbiety W. i księgowej Doroty Ś. Nie przelewając pieniędzy z odszkodowań na konta swoich klientów, Zbigniew K. miał przywłaszczyć sobie ponad 1,8 mln zł na szkodę 163 osób z Polski i Niemiec. Jego proces ruszył we wrześniu ub. roku. Mimo wysiłków sędziego toczy się bardzo opornie, gdyż obrońca oskarżonego od czterech miesięcy nie stawia się na wyznaczone terminy, tłumacząc się sprawami rodzinnymi i problemami ze zdrowiem.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Lepiej unikać adwokatów o imieniu Zbyszek w Legnicy!