Na rozpoczynającą się jutro kulminację 40-lecia Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb wyreżyserował “Biesy” na podstawie arcydzieła Fiodora Dostojewskiego. Powieść opowiada o tym, jak u schyłku carskiej Rosji grupa spiskowców skrzykniętych przez szaleńca, dla szlachetnych idei -by rozhuśtać rewolucyjne nastroje w społeczeństwie – wikła się w pospolite morderstwo.
Kanwą powieści Dostojewskiego była kronika kryminalna. Głośny nie tylko w dziewiętnastowiecznej Rosji proces nieczajewców – spiskowej organizacji “Zemsta Ludu” założonej na głębokiej prowincji przez rzekomego emisariusza Siergieja Nieczajewa. Zmanipulowani przez swego przywódcę członkowie “zemsty Ludu” uwierzyli, że ich pojedyncze w rzeczywistości kółko jest częścią rozprzestrzenionej na całą Rosję rewolucyjnej siatki mającej obalić stary porządek. Sam Nieczajew natomiast w nocy z 20 na 21 listopada 1969 roku dla swej fantasmagorii zabił studenta Iwana Iwanowa. Stanisław Cat-Mackiewiz pisał o nim w 1947 roku: “Nieczajew to chyba w całej historii świata najskrajniejszy wyznawca zasady: cel uświęca środki. Zasada ta dopuszczała użycie środków niemoralnych dla osiągnięcia dobrego celu; otóż Nieczajew szedł dalej, on jak gdyby wykluczał używanie środków moralnych, a zalecał posługiwanie się wyłącznie środkami niemoralnymi.”
Taki jest też zainspirowany postacią Nieczajewa bohater “Biesów” Piotr Stiepanowicz Wierchowieński, W swej ponadczasowej powieści Fiodor Dostojewski dokonuje wiwisekcji umysłów spiskowców i lokalnych inteligenckich elit. Książka, opublikowana w całości w roku 1873, pozostaje do dziś jedną z najbardziej pasjonujących lektur w historii literatury. Do legendy przeszedł też spektakl zrobiony na jej podstawie w 1988 r przez Andrzeja Wajdę w Starym Teatrze w Krakowie. Przedstawienie Teatru Modrzejewskiej będzie pewnie porównywane z tamtą realizacją.
- Nas najbardziej interesuje mechanizm inwigilacji, mechanizm manipulacji, mechanizm plotki, która zabija świat, czyli to wszystko, co jest emanacją współczesnych czasów – mówi reżyser legnickich “Biesów” Jacek Głomb. – Nie opowiadamy historii z Dostojewskiego 1:1. Nie interesuje nas też doraźna publicystyka. Robimy spektakl o mechanizmach. Szukamy odpowiedzi na pytania, co powoduje światem, jak ludzie działają, jak może dojść do sytuacji, w której jeden szaleniec wkręca ludzi w intrygę, na końcu której jest morderstwo. Bohaterowie “Biesów” chcą naprawiać świat, zbawiać go, a drogą do tego staje się zbrodnia na Iwanie Szatowie. Robimy ten spektakl na jubileusz. Szukaliśmy opowieści, która ma odpowiedni ciężar. Tak się złożyło, że Dostojewskiego do tej pory w Legnicy nie było. Sięgnięcie po ten tekst jest dla nas dużym wyzwaniem, ale też dużą frajdą. To jest taka opowieść, w której trzeba się dokopywać do trzeciego, czwartego, piątego dna, żeby odkryć, co jej bohaterami powoduje.
Podczas premiery – jak na jubileusz przystało – zobaczymy na scenie cały zespół plus dobrze zadomowionych w nim gości – grającego często w Legnicy Grzegorza Wojdona oraz Macieja Rabskiego, który swą artystyczną drogę zaczynał w Klubie Gońca Teatralnego przy Teatrze Modrzejewskiej.
Premiera “Biesów” jutro o godz. 18 na Scenie Gadzieckiego. I na bis o tej samej porze w piątek. Biletów od dawna nie ma.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI