W trzecim odcinku “5.0″ – serialu s-f reżyserowanego przez Piotra Ratajczaka w Teatrze Modrzejewskiej – Magda Drab snuje wizję “reżimu grzecznościowego”, w którym za pokazanie komuś środkowego palca można trafić pod skalpel neurochirurga. Ludzie łykają psychotropy, by tłumić złe emocje, lub zamykają się w rage roomach, gdzie w samotności, bez ranienia innych, wolno im dać upust gniewowi i złości.
Para bohaterów – Dziewczyna grana przez Aleksandrę Listwan i Chłopak grany przez Mateusza Krzyka – nie potrafi przystosować się do tej rzeczywistości. Oboje są emocjonalnie pogruchotani w środku a jednocześnie przymuszani do udawania przed swoim otoczeniem, że wszystko jest w porządku. Ją do furii doprowadza wyspecjalizowana w sztucznych uśmiechach matka (Małgorzata Urbańska). On – odebrany jako dziecko przemocowym rodzicom – doświadcza przemocy ze strony państwa. Wpada na Dziewczynę, gdy po kolejnym ekscesie “reżim grzecznościowy” zamierza neurochirurgicznie usunąć mu z mózgu uciążliwą dla społeczeństwa traumę wraz z ostatnim wspomnieniem rodzinnego domu. Połączeni przez gniew i tęsknotę za miłością, stają się jak Mickey i Mallory Knox z filmu Olviera Stone`a “Urodzeni mordercy”, którzy popełniając zbrodnie pokazują światu jego prawdziwe oblicze.
Pomysł, by “Rage Room”, trzeci odcinek serialu “5.0″, zrealizować w konwencji gry wideo, w której można w dowolnym momecie zatrzymać obraz na stop klatce, przewinąć do przodu, przypieszyć lub cofnąć, wymagał od aktorów fenomenalnej precyzji i sprawności fizycznej. W poszczególnych scenach pojawiły się elementy tańca oraz pantomimimy, jest też kilka śpiewanych na żywo, bardzo dynamicznych piosenek. Dlatego to, co przez bez mała godzinę wyczyniają Aleksandra Listwan i Mateusz Krzyk – ani razu nie wypadając z tempa narzuconego przez reżysera i jednocześnie nadając swym postaciom subtelne liryczne rysy – można porównać tylko z jazdą na rollercoasterze w wesołym miasteczku. Uwagę przykuwa również Ewa Galusińska jako “zbudowana z metalu i nagości” Trinni Pop, seksualnie dwuznaczna gwiazda popkultury z koncesją na robienie skandali w nienaturalnie ugrzecznionym społeczeństwie. Emanuje mrocznym seksapilem. Śpiewa kilka drapieżnych piosenek o nienawiści a potem wychodzi na finałowa wokalizę – o tęsknocie – i w drzazgi rozwala obraz cynicznej artystki, pogodzonej z sobą i ze światem. Jest niesamowita.
W wymyślaniu przyszłości Magdę Drab solidnie wsparła grupa Mixer jako autorzy kostiumów do całego serialu. Zaprojektowane przez nich stroje do trzeciego odcinka, uszyte z połyskliwych sztucznych materiałów, wyglądają kosmicznie, a jednocześnie w dowcipny sposób powielają współczesny dress code. Chłopak nosi się jak dresiarz przyszłości, lekarka – jak futurystyczna businesswoman, a tajny agent (Bogdan Grzeszczak) już na pierwszy rzut oka wygląda na tajniaka. Świetnie się na to patrzy.
Z każdym odcinkiem coraz bardziej zakochuję się w “5.0″. Wciąż zaskakują mnie te mikrokosmosy, które Magda Drab ot tak sobie wyciąga ze swej głowy i z pomocą Piotra Ratajczaka oraz reszty ekipy w szaleńczym tempie wprawia w ruch. Każdy jest inny. Każdy jest frapujący jako wariant przyszłości. I każdy mówi coś ważnego o świecie tu i teraz.
Piotr Kanikowski
FOT. KAROL BUDREWICZ