W 2006 roku w nieznanych okolicznościach na polu pod Złotoryją został wykopany skarb, składający się z (minimum) prawie sześciuset srebrnych monet z końca XI wieku. O odkryciu nie poinformowano konserwatora zabytków. Zamiast trafić do legnickiego muzeum, cenne znalezisko zostało najprawdopodobniej po cichu odsprzedane do którejś z prywatnych kolekcji. Do której? Od 3 tygodni próbujemy to ustalić.
Dr Barbara Butent-Stefaniak z Zakładu Narodowego im Osolińskich we Wrocławiu, która mogłaby coś wiedzieć, nie chce na ten temat rozmawiać. Pani doktor jest współautorką dwóch naukowych publikacji, w których wspomina się o tzw. depozycie z Kopacza. Pierwszą jest napisana z Dorotą Mularczyk książka “Obieg pieniężny na Śląsku we wczesnym średniowieczu (od X do połowy XII wieku”, którą w 2009 roku wydało wrocławskie Ossolineum. Wrocław 2009. To w niej znalazła się informacja, że wykopany 10 lat temu skarb został jeszcze w tym samym roku sprzedany na portalu Allegro. Barbara Butent-Stefaniak opisała też podzłotoryjskie znalezisko w przygotowanym przez Polską Akademię Nauk w języku niemieckim inwentarzu śląskich skarbów “Fruehmittelalterliche Muenzfunde aus Polen Inventar IV. Kleinpolen. Schlesien.” (Warszawa 2013).
- Najwięcej mógłby Panu powiedzieć pan Witold Nakielski – radzi Barbara Butent-Stefaniak.
Witold Nakielski to emerytowany łódzki przedsiębiorca, numizmatyk i bibliofil, właściciel dużej kolekcji monet średniowiecznych. W 2012 roku szczegółowo przeanalizował zawartość tzw. depozytu z Kopacza w jednym z rozdziałów monografii “Pieniądz i banki na Śląsku”. To z tej publikacji wiemy, że w skład skarbu wchodzi 285 śląskich denarów książęcych z wizerunkiem księcia Bolesława III Krzywoustego i świętego Jana Chrzciciela oraz 273 denary krzyżowe. Najprawdopodobniej pochodzą z książęcych mennic w Legnicy i we Wrocławiu. Ponadto w Kopaczu znaleziona została czeska moneta księcia Wratislava II z lat 1081-1086, węgierska – króla Władysława I z lat 1077-1078, monety niemieckie oraz podróbka angielskiego pensa. Część obcych monet ma otwory, co świadczy, że służyły też jako ozdoby. Nakielski określa czas zakopania skarbu na lata 1100-1107.
“Depozyt, który jest podstawą niniejszej pracy, został odnaleziony na wyeksploatowanych terenach złotonośnych w miejscowości Kopacz, gm. Złotoryja” – pisze Nakielski, publikując obok mapkę z zaznaczonym miejscem odkrycia. Przypomina, że na przełomie XI i XII wieku gród legnicki miał na Kopaczu swe zaplecze, w którym kopano i płukano złotonośne piaski dla księcia. Monety mogły należeć do wysokiego urzędnika lub pana grodowego nadzorującego prace wydobywcze i rozliczającego się z podległymi mu ludźmi. Powodów, dla jakich na 900 lat zostały zakopane w ziemi, prawdopodobnie nigdy nie poznamy.
Ale niewiele również wiadomo o okolicznościach znalezienia skarbu. Witold Nakielski nie odpowiada na mejle z pytaniami, skąd wie o znalezisku i gdzie się ono obecnie znajduje.
Marną wiedzą na temat depozytu z Kopacza dysponuje legnicka delegatura Biura Ochrony Zabytków. Archeolog Joanna Korus twierdzi, że wbrew prawu znalezisko nie zostało zgłoszone: – Wydobyte z ziemi monety są własnością Skarbu Państwa. Powinny zostać przekazane do dyspozycji konserwatora zabytków, a teren znaleziska należało zabezpieczyć. Jeśli tak się nie stało, osoba mająca wiedzę na ten temat powinna powiadomić Policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Jak wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy, niepowiadomienie odpowiednich służb o znalezieniu zabytku nie jest przestępstwem, ale jedynie wykroczeniem, i jako takie podlega ściganiu przez Policję.
FOT. Wg ”Fruehmittelalterliche Muenzfunde aus Polen Inventar IV. Kleinpolen. Schlesien.” M. Bogucki, P. Ilisch, S. Suchodolski, 2013
konserwator dobrze wie gdzie monety a potem domy aukcyjne ciekawe skad maja tyle monet na aukcjach archolodzy muzealnikiem dają na sprzedaż dlatego ja bym nigdy nie oddał jak bym znalazł
Dokładnie. Traktuje się wszystkich poszukiwaczy jak bandytów, a pod stołem znika wszystko “legalnie”. Oddaj, to dostaniesz w prezencie zawiasy, a to co oddałeś zniknie…. Ehhhhh…. kraj złodziei i układzików.
ciasna cos ta glowa albo czyms..zapelniona.
W głowie się nie mieści nie wiadomo jak nie wiadomo gdzie nie wiadomo kto ale wiadomo co z dokładnością co do sztuki i nawet fotka jest.
Śmierdzi na kilometr układem/układzikiem bo jak zwykły człek znajdzie fenninga z 1850 i nie odda do muzeum to jest bandytą i szabrownikiem, o hienie cmentarnej bogacącej się na dziedzictwie kulturowym nie wspomnę