7 września w Legnicy D.A, ryzykując życiem wróciła po koleżanki uwięzione przez wybuch gazu, ugasiła pożar i wyprowadziła je na zewnątrz. To wtedy została ranna, bez możliwości podjęcia pracy i bez środków do życia. Odkąd opisaliśmy jej historię, obcy ludzie piszą, że chcą pomóc. Dziękujemy.
Mija drugi tydzień odkąd D.A. z uratowanymi w pożarze koleżankami zgłosiły się do naszej redakcji. Zdawało im się wówczas, ze są w beznadziejnej sytuacji: bez środków do życia, bez opału na zimę, bez nadziei na szybką wypłatę świadczeń z ZUS-u i szans na uzyskanie pomocy w MOPS-ie. Poznaliśmy historię, o której wcześniej niemal nikt w Legnicy nie wiedział, choć we wrześniu wybuch gazu w lokalu gastronomicznym przy ul. Gwiezdnej był newsem w lokalnych i ogólnopolskich mediach.
ZOBACZ: Bohaterka. Ocaliła niejedno życie, a teraz marznie.
Deklaracje pomocy zaczęły spływać bardzo szybko. Dziękujemy “aniołom dobroczynności” z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, którzy zareagowali natychmiast, bardzo zdecydowanie i skutecznie. Na los D.A. nie pozostali obojętni Czytelnicy 24Legnica.pl i 24 Tygodnika z Legnicy oraz okolic – wciąż dostajemy mejle z prośbą o kontakt z “bohaterką z Gwiezdnej”: ktoś oferuje pomoc prawną, ktoś ma ubranka dla jej synka, ktoś jest gotów podzielić się pieniędzmi. Dziękujemy za te odruchy serca – świadczą, ile jest w ludziach dobroci.
Dzięki Wam, sytuacja D.A. wygląda lepiej niż jeszcze dwa tygodnie temu, choć równolegle z dobrymi wiadomościami do redakcji spływają też złe. Najgorsza jest taka, że jako zatrudniona w lokalu, gdzie doszło do wybuchu, tylko na umowę-zlecenie nie może oczekiwać na świadczenie powypadkowe z ZUS-u. Przez niesprawną, uszkodzoną w wypadku rękę i zespół stresu pourazowego jeszcze długo nie będzie mogła podjąć pracy zarobkowej. Przekonaliśmy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, by rozważył przyznanie D.A. zasiłku (czekamy na ostateczną decyzję). Rodzą się pomysły innych działań, które pomogą jej przetrwać trudny czas.
FOT. D.A.