AGEM new
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Ciekawa debata o JOW-ach. Choć PiS nie znalazł czasu

Przez   /   01/09/2015  /   No Comments

Michał Huzarski, szef legnickiego SLD, argumentował, dlaczego nie pójdzie na niedzielne referendum. Poseł Robert Kropiwnicki (PO) próbował przekonywać, że to ważne głosowanie a nie wyłącznie kosztowna przedwyborcza zagrywka eksprezydenta Komorowskiego. Politykom PiS-u w ogóle nie chciało się wdawać w tę dyskusję. Na debatę o JOW-ach nie przysłali nikogo.

Na niespełna tydzień przed referendum w legnickiej kawiarni Ratuszowa odbyła się debata na temat Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Organizatorzy – Ruch Społeczny Porozumienie dla Legnicy oraz komitet referendalny – poprosili o udział w publicznej dyskusji przedstawicieli trzech dużych sił politycznych: Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. PiS zignorował zaproszenie, tłumacząc się – jak informował prowadzący debatę Mirosław Jankowski – brakiem czasu.

- Mam nadzieję, że w przyszłości przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości będą mieli czas na rozmowę o innych ważnych dla przyszłości Polski sprawach- skomentował tę nieobecność Jankowski.

Po stronie publiczności tłumów też nie było – do Ratuszowej przyszło niespełna 30 osób.  Zamiast przygotować się do niedzielnego referendum, wysłuchać głosów przeciwników i zwolenników JOW-ów, legniczanie woleli korzystać z uroków ostatniego dnia wakacji: posiedzieć przy stoliku w którymś z ogródków piwnych albo poszwendać się po zalanym słońcem Rynku.

Mimo skromnego grona dyskutantów, spotkanie było ciekawe a rozmowa skrzyła się od emocji.

- 6 września do referendum nie pójdę – zaczął Michał Huzarski, zastrzegając jednocześnie, że to jego prywatna decyzja a nie zalecenie dla zwolenników SLD. – Nie jestem za tym, aby w krótkim czasie w banalnej sprawie wydawać 100 milionów złotych tylko po to, aby zmobilizować swoich zwolenników do głosowania. Za wyłożone na niepotrzebne referendum pieniądze można by oddłużyć szpital w Legnicy albo przeprowadzić dobrą akcję dożywiania dzieci.

- Referendum o JOW-ach jest istotne, bo decyduje o sprawach ustrojowych – oponował poseł Robert Kropiwnicki. – Żałuję, że kampania referendalna wypadła w sierpniu, ale nie żal mi 100 milionów złotych przeznaczonych na przeprowadzenie tego głosowania. Demokracja musi kosztować.

Robertowi Kropiwnickiemu trudno było polemizować z argumentem, że przez mglisty, mało konkretny sposób sformułowania pytań, referendum żadnych ustrojowych dylematów ostatecznie nie rozstrzygnie. Nie da bowiem odpowiedzi, jakie mają być polskie JOW-y. Wciąż możliwych będzie wiele różnych wariantów, a partie polityczne wybiorą najkorzystniejszy dla siebie, niekoniecznie dobry dla obywateli. Poseł opowiedział się za praktykowanym w Niemczech systemem mieszanym (cześć mandatów w parlamencie pochodzi z JOW, część z klasycznych wyborów proporcjonalnych). Jego zdaniem to kompromis pomiędzy ideą maksymalnego zbliżenia parlamentarzystów do ich wyborców a sprawiedliwością (,bo w JOW-ach zwycięzca bierze wszystko, a największe wyborcze poparcie niekoniecznie przekłada się na liczbę mandatów w Sejmie).

Dla Michała Huzarskiego to przykład, że referendum o JOW-ach jest nieprzygotowane.

- Wyborcom każe się głosować za JOW-ami, ale nie jest powiedziane, jakie to mają być JOW-y. Model ma pochodzić z Niemiec, a może z Etiopii, Nowej Zelandii czy Sri Lanki. Przyjęto zasadę: nieważne jakie referendum byle referendum – idź, zagłosuj.

Według szefa SLD skutkiem wprowadzenia JOW-ów będzie podział na dwie Polski: wschodnią i zachodnią. Dwie partie podzielą się krajem i przejmą władzę. A 60 procent głosów wyborców pójdzie do kosza. Wola 2/3 społeczeństwa nie będzie w ogóle brana pod uwagę.

- JOW-y faktycznie dają dość dużą niedoreprezentację pewnych społecznych środowisk w parlamencie, dlatego osobiście opowiadam się za systemem mieszanym, który mógłby zminimalizować takie zagrożenie – mówił Robert Kropiwnicki.

Poseł tęskni za JOW-ami. Przyznaje, że dziś – gdy reprezentuje okręg obejmujący połowę Dolnego Śląska, od Zgorzelca i Szklarskiej Poręby po Głogów – nie jest w stanie prawidłowo rozpoznać problemów większości powiatów, by wspierać je w Sejmie.

- Jestem blisko Legnicy, Jawora, Złotoryi, ale problemów np. gminy Żukowice nie znam. A to też jest mój okrąg. Być może tam też mieszkają ludzie, którzy na mnie głosowali – mówi Kropiwnicki. JOW-y, obejmujące obszar 2-3 powiatów, diametralnie ułatwiłyby parlamentarzystom rzetelne reprezentowanie swych wyborców.

Gdy pozwolono się wypowiedzieć sali, padały argumenty nie tyle za lub przeciw JOW-om, co przeciw cynicznym partyjnym manipulatorom wykorzystującym instytucję referendum do politycznej walki. Suchej nitki nie pozostawiono ani na prezydencie Bronisławie Komorowskim, który w trakcie kampanii wyborczej próbował nieodpowiedzialnie ratować się referendalną inicjatywą, ani na prezydencie Andrzeju Dudzie, po cwaniacku doklejającym proPiS-owskie referendum do październikowych wyborów parlamentarnych.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

 

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 3364 dni temu dnia 01/09/2015
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Wrzesień 1, 2015 @ 9:33 am
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

img_5342,mVqUwmKfa1OE6tCTiHtf

Koniec sporu zbiorowego w MOPS. Jest porozumienie

Read More →