Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej nie ma wyjścia: albo dobrowolnie zmieni umowy na dzierżawę kubłów na śmieci, albo spółkę czeka postępowanie antymonopolowe i – być może – wysokie kary.
W Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów dobiega końca postępowanie wyjaśniające w sprawie stosowania przez Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej niedozwolonych klauzul w umowach na dzierżawę kubłów na śmieci. Chodzi o zapis, że termin płatności jest liczony od daty wystawienia faktury a nie od daty dostarczenia klientowi prawidłowo wypisanej faktury, i o przerzucanie na najemcę wszelkiej odpowiedzialności za ewentualne wypadki związane z kubłem. UOKiK zainteresował się sprawą po skargach legniczan, według których spółka wykorzystuje swą monopolistyczną pozycję do narzucania klientom niekorzystnych dla nich rozwiązań.
- Chcąc uniknąć postępowania antymonopolowego, które wiązałoby się z karami finansowymi, LPGK wyraził wolę dobrowolnego wycofania się z pewnych zapisów w umowach – mówi Zygmunt Rajchemba z wrocławskiej delegatury UOKiK. – Do 18 sierpnia mają wyznaczony termin na załatwienie problemu. Czekamy jeszcze tylko na oficjalne potwierdzenie deklaracji spółki, aby zamknąć postępowanie wyjaśniające.
Czy LPGK będzie więc wymieniać ludziom umowy na dzierżawę kubłów?
- Nie ma takiej decyzji. Zakończy się postępowanie UOKiK, to będziemy mogli powiedzieć więcej. Na razie sprawa jest w biegu, dosyłamy wyjaśnienia – mówi Józef Wasinkiewicz, prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
- Gdyby doszło do postępowania antymonopolowego przeciw LPGK i nakazania zmian w trybie administracyjnym, wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami dla spółki. Mając na uwadze fakt, że chodzi o podmiot należący do gminy i pieniądze podatników, wolelibyśmy tego uniknąć – zaznacza Zygmunt Rajchemba.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI