66-letni Konstanty G. z Kunic, który w sierpniu 2012 roku zadźgał nożem 36-letniego syna pójdzie siedzieć, choć nie za zabójstwo – jak chciała prokuratura – ale za spowodowanie cieżkich obrażeń ciała skutkujących śmiercią.
Syn nie był aniołkiem. Nadużywał alkoholu i stwarzał problemy. Wobec ojca zachowywał się agresywnie. Od wielu lat żyli w konflikcie. Konstanty G., z natury spokojny, starał się ustępować synowi. Znosił jego zaczepki. Wybaczał przykrości. Ale gdy i on wypił, przyrodzoną cierpliwość diabli brali, więc od czasu do czasu dochodziło między nimi do rękoczynów.
Tak właśnie było 23 sierpnia 2013 roku. Konstanty G. ze starszym synem wybrali się nad kunickie jezioro. Wypili już piwo i trochę wódki, gdy przyplątał się młodszy i zaczął ubliżać ojcu. Poszarpali się.
Ciąg dalszy nastąpił po powrocie z jeziora, gdy Konstanty G. robił sobie kolację. Młodszy syn, kompletnie pijany, wszedł do kuchni. Wyzwiska, szarpanina, wszystko potoczyło się tym samym torem co wiele razy wcześniej. Poza jednym: starszy pan wbił trzymany w ręce nóż w brzuch swego dziecka.
Syn osunął się na podłogę. Konstanty G. usiadł obok niego. Matka i starszy syn, przebywający podczas awantury w innych pokojach, wezwali pogotowie. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon 36-latka. Konstanty G. został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.
- Ponieważ biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że cios pokrzywdzonemu zadany został ze znaczną siłą, co jest typowe dla urazów o charakterze czynnym, prokurator uznał, iż Konstanty G. dopuścił się zabójstwa w zamiarze ewentualnym, albowiem zadając cios z dużą siłą przynajmniej godził się na spowodowanie skutku w postaci śmierci pokrzywdzonego – wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Dodaje, że Sąd Okręgowy w Legnicy zmienił tę kwalifikację czynu. Rozpatrując zachowanie sprawcy w kontekście jego uogólnionego stosunku do syna, zasadniczo ustępliwego i nacechowanego wybaczaniem wybryków wynikających z awanturniczego usposobienia uznał, iż Konstanty G. dopuścił się jedynie spowodowania ciężkich obrażeń ciała, których skutkiem była śmierć pokrzywdzonego. Nie działał z ewentualnym zamiarem pozbawienia życia swego dziecka.
- Przy takiej kwalifikacji prawnej Konstantemu G. groziła kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności – mówi Liliana Łukasiewicz. – Prokurator po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku postanowił zgodzić się z przyjętą kwalifikacją prawną, a karę 4 lat pozbawienia wolności ocenić, tak jak sąd, jako współmierną do stopnia społecznej szkodliwości czynu, zasłużoną i dostatecznie dolegliwą.