Od 2,5 roku w biurze rzeczy znalezionych w Urzędzie Miasta w Legnicy leżą 2 tysiące funtów brytyjskich, które ktoś zgubił w pociągu Kolei Dolnośląskich. Nikt się po nie nie zgłosił, więc zgodnie z prawem należą się znalazcy, konduktorowi. Mężczyzna chciałby wraz z KD zrobić za te pieniądze coś dobrego dla mieszkańców Legnicy. Jest pomysł, by odtworzyć spaloną przez wandali lokomotywę z placu zabaw w parku Miejskim.
Ta historia zaczęła się ponad dwa lata temu w pociągu relacji Legnica – Wrocław. Roztargniony pasażer zostawił na fotelu plik banknotów, 2 tysiące funtów brytyjskich. Pieniądze znalazł konduktor i przekazał do biura rzeczy znalezionych w Urzędzie Miasta w Legnicy, gdzie czekały na właściciela. Informacja o znalezisku znalazła się w lokalnych i ogólnopolskich mediach, ale po funty nikt się do urzędu nie zgłosił. Teraz prawo do nich ma znalazca.
Mężczyzna zrzekł się pieniędzy, tłumacząc, że konduktorski honor nie pozwoliłby mu ich zatrzymać. Chciałby, aby posłużyły jakiemuś dobru. Tak w Kolejach Dolnośląskich zrodził się pomysł, aby kupić za nie lokomotywkę do zabawy i jeszcze przed Dniem Dziecka zamontować w parku Miejskim w Legnicy, w miejsce starej, spalonej półtora miesiąca temu przez wandali. Z taką ideą spółka zgłosiła się po znalezisko do legnickiego ratusza, ale ze względów formalnych urzędnicy nie mogli jej przekazać pieniędzy. Jak informuje Grażyna Pinkowicz, główna księgowa i zastępca skarbnika miasta, przepisy pozwalają zwrócić zgubę znalazcy i nikomu innemu.
- Konduktor już się z nami skontaktował - Grażyna Pinkowicz ogłasza kres perturbacji. – Jesteśmy umówieni w urzędzie. Możemy przekazać mu gotówkę albo przesłać całą sumę przelewem, w zależności od tego, jaka będzie wola znalazcy.
FOT. PIXABAY.COM
Pewnie wyrzucił albo zostawił jako napiwek gdy zobaczył bidotę. Tyle to moja Mariola na waciki wydaje miesięcznie w jukeju.