Były europoseł Piotr Borys nie planuje porzucenia szeregów Platformy Obywatelskiej, choć partyjni koledzy po raz drugi wycięli go z wyborczych list. Teraz liczy na wybory parlamentarne. – Do trzech razy sztuka – mówi.
W poniedziałek wieczorem rada regionu Platformy Obywatelskiej wykreśliła go z listy kandydatów do Sejmiku.
- To zaskakująca decyzja, bo sądziłem, że PO zależy na jak najlepszym wyniku wyborczym – komentuje Piotr Borys. – Listy zostały ułożone przez prezydenta Rafała Dutkiewicza, który osobiście nadzorował selekcję. W efekcie trudno uznać legnicką listę za mocną. Pojawiły się na niej tylko trzy nazwiska, które mogą coś mówić wyborcom z regionu.
Piotr Borys – były marszałek Dolnego Śląska i dobrze oceniany europoseł – mógł być jedną z lokomotyw Platformy w Zagłębiu Miedziowym. Czy rezygnacja z takiej osobowości nie jest błędem, który – podobnie jak w przypadku majowych eurowyborów – zaważy na wyniku PO (partia wycięła Borysa i straciła na Dolnym Ślasku jeden mandat w stosunku do poprzedniej kadencji)?
- Na pewno jego brak nie wzmacnia oferty Platformy – dyplomatycznie komentuje poseł RobertKropiwnicki. – Ale taka była decyzja rady regionu.
W kwietniu Borysa na swoją stronę próbowało przeciągnąć Polskie Stronnictwo Ludowe. Podziękował. Teraz też nie planuje porzucenia szeregów Platformy Obywatelskiej.
- Mówi się, że do trzech razy sztuka – przypomina.
Nie wyklucza, ze razem z prezydentem Jeleniej Góry Marcinem Zawiłą, którego PO nie chce poprzeć w walce o reelekcję, odwoła się jeszcze od decyzji rady regionu do władz krajowych partii.
FOT. PIOTR BORYS/ PIOTRBORYS.PL