Lubińska spółka PSF Energia chce utylizować opony pod Złotoryją. Zakład, w którym w wysokiej temperaturze będzie się je przekształcać na olej i sadzę pirolityczną zamierza zlokalizować w bliskim sąsiedztwie Parku Krajobrazowego Chełmy i obszaru Natura 2000. Choć Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zaakceptowała te plany, mieszkańcy boją się, że szkodliwe związki zanieczyszczą powietrze, glebę i wodę.
Przeciwnicy spalarni niepokoją się też, czy przez uciążliwie sąsiedztwo ich nieruchomości nie stracą na wartości. Wójt Maria Leśna nie ma takich obiekcji. Patrzy na tę inwestycję przez pryzmat nowych miejsc pracy (16) i podatków dla budżetu. Poza tym zakład ma powstać na terenie dawnej kopalni miedzi Lena, w obszarze z założenia przeznaczonym pod przemysł.
- Sprawę badała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu – informuje Maria Leśna. – Po zapoznaniu się z przedstawioną przez inwestora oceną oddziaływania na środowisko wydała pozytywną opinię.
Zakład ma korzystać z technologii sprowadzonej z Chin, wykorzystywaną już na Śląsku w podobnym zakładzie w Wodzisławiu. W procesie pirolizy będzie przekształcać opony na olej pirolityczny (np. do ogrzewania) i sadzę pirolityczną, stosowaną m.in. w tonerach drukarek.
W tej chwili inwestor kończy konsultacje społeczne. Brakuje mu jeszcze tylko pozwolenia na budowę. Jutro grupa radnych i sołtysów okolicznych miejscowości jedzie do Wodzisławia, by na własne oczy przekonać się, czy taka spalarnia jest bezpieczna dla środowiska. Ekolodzy i miłośnicy Pogórza Kaczawskiego próbują powstrzymać inwestycję PSF Energia. To ostatni moment, kiedy jeszcze jest to możliwe.