Burmistrz Robert Pawłowski deklaruje, że w 2019 roku chce uruchomić w Złotoryi bezpłatną komunikację autobusową. – Kila kursów nas nie urządza – mówi. – Dlatego 2018 rok wykorzystamy na przeanalizowanie potrzeb, kosztów, sieci połączeń itd. Chcemy to zrobić porządnie.
Wstępna koncepcja przewiduje, że obsługą miejskiej komunikacji będzie się zajmować spółka komunalna. Burmistrz uważa, że będzie do tego potrzebowała 5 autobusów: czterech, które będą krążyć po mieście i jednego w odwodzie. Zakłada się koszt na poziomie 700 tys. – 1 mln zł rocznie. Wzorem Lubina i Jawora, pasażerowie w Złotoryi jeździliby bez płacenia za bilet. Zdaniem burmistrza Roberta Pawłowskiego pobieranie opłat za przejazdy nie miałoby sensu: przyniosłoby niewielki przychód, ale równocześnie zniechęciło wiele osób do korzystania z publicznej komunikacji.
- Zależy nam na rozwiązaniu kilku problemów. Złotoryi przybywa mieszkańców w wieku 60+. Chcemy ułatwić im przemieszczanie się po mieście. Komunikacja publiczna może być też remedium na skomplikowane ukształtowanie terenu w Złotoryi. Inny problem to centrum, korkujące się mimo wprowadzenia strefy płatnego parkowania. Darmowe autobusy mogłyby skłonić mieszkańców, by nie kupowali samochodu albo rzadziej z niego korzystali – wylicza Robert Pawłowski.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
A co z komunikacją do Legnicy? Nie musi być bezpłatna – ważne, żeby BYŁA. Kiedyś jeździł autobus 22 i mógł się tam zabrać każdy – i niepełnosprawny, i matka z wózkiem… dziś? BUSY, nigdy nie wiadomo co i czy przyjedzie…
Można burmistrza nie lubieć, każdy ma prawo. Ale umieszczanie w jego nazwisku cyfry ZERO, jest żałosne i niegodne dobrego dziennikarza.
No tak, wybory idą Pan Nikt kiełbasą sypie… a 3 minione lata to co?
Nie tak do końca bezpłatna, bo z podatków mieszkańców. Jest to możliwe w każdym mieście, ale takie będzie musiało zrezygnować z innych inwestycji np. Drogi
Nie zgodzę się z MICHAŁ , sam chętnie zrezygnuję z dojazdu do pracy samochodem jeśli sieć połączeń będzie sensowna . To samo tyczy wyjazdów po drobne zakupy . Miasto otrzymuje mniejszą emisję spalin , mniejsze zużycie dróg miejskich a tym samym mniejsza częstotliwość remontów . No i aspekt osób starszych – przestają być wykluczane ze społeczeństwa i uzależnione od dobrej woli rodziny czy znajomych . To nie jest rozdawnictwo . Rozdawnictwem w ten sposób możemy nazwać każdą działalność publiczną – prowadzenie szkół za darmo , dofinansowane leków.Jeśli takie pomysły akceptuje większość społeczeństwa to wszystko jest OK. Ale takie sprawy wdraża się a nie ogłasza : ” jak mnie wybierzecie to dopiero to wprowadzę ” .Tak odczytuję tego newsa.
Tonący chwyta się darmowej komunikacji (czyt.: budżetu gminy). To było modne cztery lata temu i wielu samorządowcom pozwoliło na przedłużenie ich kadencji. Zawsze to parę głosów i “coś dla ludzi”. A może by tak poszerzyć repertuar? Przykład? Ot, choćby – w naszej gminie darmowe leki dla wszystkich, którzy zagłosują na … Albo darmowe szczoteczki do zębów, albo darmowy i dobrej jakości węgiel. A może 3000 złotych do kieszeni dla wszystkich, którzy skończyli 75 lat? Pomysłów może być wiele. Tak czy owak jest to rozdawnictwo. Gdyby to jeszcze rozdawali ze swojego, to proszę bardzo! Co innego, gdy robią to z publicznej kasy. To powinno być zaliczone do złych praktyk samorządowych.
Koncepcja słuszna . Ale to kiełbasa wyborcza. Na analizę jeden rok ???
To można w miesiąc przeanalizować . Dlatego obietnice niekoniecznie na swoją kadencję są trochę na wyrost . Analiza do końca stycznia , wdrożenie jeszcze przed wyborami – wtedy biję brawo . A tak – kiełbasa – i tyle.