Tadeusz Krzakowski wygrywał wybory w 2002, 2006, 2010 i 2014 roku, co dowodzi dużego poparcia wśród mieszkańców Legnicy. Ma też wrogów, Jak się okazuje, niektórzy siedzą w prokuraturze.
„Dobrej zmiany” doświadcza Krzysztof Lewandowski, taksówkarz, który w 2010 roku bez powodzenia startował jako kandydat Ruchu Społecznego Legniczan na prezydenta miasta. Za rządów Platformy Obywatelskiej prokuratura odrzucała jego doniesienia na rzekomą niegospodarność Tadeusza Krzakowskiego i prezesów spółek komunalnych. Teraz zawiadomienie o nieprawidłowościach przy wdrażaniu zintegrowanego systemu sterowania ruchem drogowym – choć ogólnikowe i pozbawione konkretów – zostało potraktowany poważnie nie tylko przez śledczych z ul. Grunwaldzkiej. Lewandowski chwali się dziennikarzom, że jest przyjmowany przez minister Beatę Kempę z kancelarii premiera oraz wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który – jak twierdzi taryfiarz – objął specjalnym nadzorem działania prokuratury w sprawie sygnalizacji świetlnej w Legnicy.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pismo taksówkarza dało przedstawicielom „dobrej zmiany” pretekst, by powęszyć wokół Tadeusza Krzakowskiego, tak jak ujawnienie prostytutki w mieszkaniu wynajmowanym od Roberta Kropiwnickiego wystarcza, by prokuratura piąty miesiąc szukała trupów w szafie posła. Kontekst polityczny sprawy jest oczywisty, bo osłabienie pozycji „lewicowego” prezydenta zwiększa szanse jego rywali – w tym kandydata PiS-u – w wyborach samorządowych za dwa lata.
Medialnym doniesieniom o zleceniu Policji postępowania sprawdzającego towarzyszy jazgot na internetowych forach, sam w sobie niebezpieczny dla notowań prezydenta. Zakładam, że to nie sterowany hejt, ale spontaniczna forma odreagowania. Uważam, że na Tadeuszu Krzakowskim mści się rozziew pomiędzy poezją prezydenckiej propagandy a prozą życia mieszkańców. Mamy chełpliwe hasło „Smart City”, które pozwala władzom Legnicy brylować na samorządowych spędach i zbierać nagrody za kosztowne innowacje. I mamy też zapchane w godzinach szczytu ulice, z którymi – mimo starań – nie radzi sobie sztuczna inteligencja. Kierowcy doświadczają tej schizofrenii: najpierw przerzucają kredowe stronice miesięcznika Legnica.eu, a potem klną w korkach. To prezydent, a nie konsorcjum wymieniające światła, jest naturalnym adresatem ich frustracji. Odpowiadając na te pretensje, Tadeusz Krzakowski mógłby przyznać, że nie wszystkie nadzieje pokładane w zintegrowanym systemie zarządzania ruchem drogowym się spełniły. To jednak wymagałoby od niego wyjścia z roli króla Midasa, który czego się nie dotknął, zamieniał w złoto.
Piotr Kanikowski