Oszuści podszywający się za pocztowców i policjantów próbowali podejść 92-letnią mieszkankę powiatu złotoryjskiego. Starsza pani okazała się na to zbyt ostrożna i rezolutna. Seniorzy, tak to się robi!
Do staruszki zadzwoniła nieznajoma kobieta. Podała się za pracownicę Poczty Polskiej. Opowiedziała o adresowanych o seniorki przesyłkach – zaległych listach i paczce, które odnalazły się w magazynie. Zapowiedziała, że przyniesie je listonosz.
Po około 3 godzinach starsza pani odebrała kolejny telefon, tym razem od mężczyzny, który powiedział, że jest policjantem i że wcześniejszy telefon z poczty był próbą oszustwa. Zdając sobie sprawę, że może brzmieć niewiarygodnie, zaproponował, aby kobieta nie rozłączając się wybrała numer alarmowy 112, gdzie oficer dyżurny potwierdzi jego tożsamość. Seniorka poszła a tą radą i znów usłyszała w słuchawce damski głos. Rzekoma policjantka potwierdziła, że namierzyli oszustów i okazała troskę, by nie zrobili krzywdy 92-latce. Wypytawszy seniorkę o pieniądze i biżuterię przechowywaną w miejscu zamieszkania, uprzedziła, że przyjadą do niej policjanci i prokurator, aby zabezpieczyć kosztowności.
To tego momentu przestępczy plan szedł gładko. Ale starsza pani zamiast czekać cierpliwie na policjantów i prokuratora wykonała jeszcze dwa telefony: jeden do rodziny, drugi na policję. Tę prawdziwą.
-Apelujemy o informowanie Policji o każdej próbie oszustwa. Pamiętajmy o zasadzie „ograniczonego zaufania” i kierujmy się rozwagą w sytuacji, gdy odbieramy telefon od nieznajomej osoby podającej się np. za policjanta. Jak widać na przykładzie naszej seniorki, takie telefony nie muszą zakończyć się naszą finansową porażką – mówi podinspektor Justyna Ejlak z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi. – Nie podejmujmy żadnych pochopnych działań. Nie informujmy nikogo telefonicznie o ilości pieniędzy, które mamy w domu lub jakie przechowujemy na koncie. Nie wypłacajmy z banku wszystkich oszczędności. Nie ulegajmy presji czasu wywieranej przez oszustów, nie wykonujmy poleceń rozmówcy tylko zakończmy połączenie i skontaktujmy się z kimś bliskim – członkiem rodziny lub sąsiadami. Zadzwońmy również na numer alarmowy 112 i poinformujmy o tej sytuacji.
FOt. PEXELS