Ginekolog Kazimierz H. w rozliczeniu z Narodowym Funduszem Zdrowia wykazywał wizyty pacjentek, których nie było, i usługi, których nie wykonał. Prokuratura Rejonowa w Legnicy przekazała do sądu akt oskarżenia przeciwko lekarzowi.
W roku 2018 r. indywidualna specjalistyczna praktyka lekarska prowadzona w Legnicy przez doktora Kazimierza H. miała podpisaną z Narodowym Funduszem Zdrowia umowę na świadczenia opieki zdrowotnej z zakresu ginekologii. Lekarz był uprawniony do ewidencjonowania wizyt pacjentek w elektronicznym systemie rozliczeniowym. Zdaniem prokuratury, oszukiwał NFZ. Działając w celu osiągniecia korzyści majątkowej, fikcyjne dzielił jedną wizytę pacjentki na dwie, aby dostać większe wynagrodzenie. Wykazywał daty wizyt, które w rzeczywistości nie miały miejsca, i świadczenia medyczne, których nie wykonał. Na tej podstawie NFZ wypłacił mu około 13 tys. zł.
- Takich rozdzielonych fikcyjnie wizyt odnotowano w dokumentacjach medycznych ponad 200 – informuje prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - W ramach umowy z NFZ oskarżony wystawiał, a następnie przesyłał do Dolnośląskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia nierzetelne faktury VAT, poświadczając w nich nieprawdę w zakresie realizacji ujętych w nich świadczeń i ich wartości. Tym samym ujęte w fakturach wartości wynagrodzenia, jak i same faktury, były nierzetelne.
Ginekolog fałszował też karty pacjentek, wpisując do nich procedury i symbole potwierdzające wykonanie w konkretnych datach świadczeń medycznych, takich jak: konsultacja ginekologiczna, badanie ginekologiczne, badanie piersi, badania usg, pobieranie materiału do badań cytologicznych, badania mikroskopowe materiału biologicznego i inne. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.
Na tym nie koniec matactw lekarza. Część pacjentek Kazimierz H. przyjmował prywatnie. Kobiety płaciły, a pan doktor odnotowywał wizyty jako zrealizowane w ramach NFZ i wyłudzał za nie dodatkową zapłatę, tym razem od NFZ. Bywało i tak, że ginekolog wykazywał świadczenia zdrowotne dla pacjentek, które w ogóle zaprzestały korzystania z jego gabinetu.
Kazimierz H. wpadł, bo jedna z kobiet przeglądając swoje internetowe konto pacjenta zauważyła, że lekarz odnotował wizytę ginekologiczną, której nie było. W tej sytuacji Komenda Miejska Policji w Legnicy pod nadzorem prokuratora przejrzała pod tym kątem całą dokumentację. Śledztwo było żmudne, pracochłonne, ale jego efektem jest akt oskarżenia, który trafił właśnie do Sądu Rejonowego w Legnicy.
- Prokurator zarzuca Kazimierzowi H. w akcie oskarżenia oszustwa, nierzetelne wystawianie faktur VAT oraz poświadczanie nieprawdy w dokumentacji lekarskiej w celu osiągniecia korzyści majątkowej – informuje Lidia Tkaczyszyn. - Przesłuchany w charakterze podejrzanego Kazimierz H. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. W złożonych wyjaśnieniach podał, że rzeczywiście dzielił procedury wykonane jednego dnia na dwie wizyty po to, aby pacjentka nie musiała drugiego dnia przychodzić do gabinetu.
Te wyjaśnienia nie przekonały prokuratora. Z ustaleń śledztwa wynika, że motywacją oskarżonego była chęć zysku wynikająca z wykazania przed NFZ więcej niż jednej wizyty. rozdzielenie procedur skutkowało wypłatą w odniesieniu do każdego takiego przypadku wynagrodzenia wyższego o kilkadziesiąt złotych. Te pieniądze stanowiły korzyść majątkową dla oskarżonego
- Nie było przy tym przeszkód, by wskazywane w drugiej fikcyjnie odnotowanej wizycie lekarskiej przez oskarżonego procedury medyczne zostały wszystkie wykonane i odnotowane podczas pierwszej wizyty – podkreśla prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Lekarzowi grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
FOT. PIXABAY.COM
Uniewinnienie przez sąd nie oznacza, iż nie popełniono deliktu, tylko:
- nieudolny prokurator zbaltowany z przestępcą nie był zainteresowany rzetelnym prowadzeniem postępowania przygotowawczego
- zniszczono dowody lub ich nie przeprowadzono przed sądem
- sędzia wziął w łapę
- kolesie załatwili immunitet jak pewnemu marszałkowi
- cwana papuga obróciła wszystko do góry nogami
- itd. ….
Przecież to znany lekarz w Legnicy. Dlaczego żadna z redakcji nie zadzwoniła do niego i nie poprosiła o komentarz? Gdyby odmówił rozumiem. Ale tak? To właśnie praca legnickich pseudodziennikarzy. To, że prokuratura oskarża o niczym jeszcze nie świadczy. Przecież jeszcze nie tak dawno poprzedni dyrektorzy szpitala mieli być winni… i co?
Należy zapytać, czy lekarz dalej posiada kontrakt z NFZ ….. ?