- Żeby nie brakowało rąk do pracy, wynagrodzenie musi być atrakcyjniejsze – mówi posłanka Elżbieta Stępień, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na senatora z Legnicy. Razem z ubiegającym się o reelekcję posłem Robertem Kropiwnickim zaprezentowali pomysły, które KO obiecuje zrealizować, jeśli wygra jesienne wybory parlamentarne. W ten sposób już w przyszłym roku Polacy mają zarabiać miesięcznie o kilkaset złotych więcej.
Projekt Koalicji Obywatelskiej, dzięki któremu praca w Polsce zacznie się w końcu opłacać, opiera się na dwóch filarach. Pierwszy to obniżenie składek ZUS i podatku dochodowego od osób fizycznych PIT. Drugi to premia za aktywność na rynku pracy: dopłata 600 złotych miesięcznie do pensji dla wszystkich pracujących, którzy osiągają dochody poniżej 4,5 tysiąca złotych.
- To jeden z kluczowych elementów naszego programu – mówi poseł Robert Kropiwnicki. – Dziś obciążenie pensji Polaków wynosi ok. 70 proc. ich zarobków. To oznacza, że aby wypłacić pracownikowi zatrudnionemu na podstawie umowy o pracę 2,5 tysiące złotych na rękę, pracodawca musi ponieść łączny koszt w wysokości 4,2 tys. zł.
Chcąc to zmienić Koalicja Obywatelska zapowiada obniżkę stawek PIT-u z 18 do 10 proc. i z 32 do 24 proc. oraz zmniejszenie składek ZUS dla osób zatrudnionych.
Równocześnie już w przyszłym roku KO chce rozpocząć wypłacenie premii za aktywność dla wszystkich, którzy pracując, zarabiają mniej niż 4,5 tys. zł brutto
- W skali roku 40 mld zł trafi do 6 mld Polaków. To ogromne comiesięczne wsparcie, które będzie pozytywnie napędzać rynek pracy – zapowiada Robert Kropiwnicki.
Poseł zwraca uwagę na różnicę pomiędzy pomysłami PiS-u a KO. PiS proponuje redystrybucję pieniędzy poprzez państwo w formie różnego rodzaju rent socjalnych. KO woli zostawić pieniądze w kieszeniach Polaków. Kropiwnicki krytykuje rząd Morawieckiego za najwyższą od lat podwyżkę składek ZUS. Od przyszłego roku składka ma wzrosnąć o 120 złotych przez co najniższa składka będzie wynosić ponad 1.420 zł. KO uważa, że powinna wynosić ok. 1.300 zł, czyli 60 proc. najniższego wynagrodzenia.
- System wynagrodzeń musi być prosty. Praca musi się opłacać – podkreśla Robert Kropiwnicki.
- Żeby nie brakowało rąk do pracy, wynagrodzenie musi być atrakcyjniejsze – wtóruje mu Elżbieta Stępień.
Politycy KO deklarują jednocześnie, że po przejęciu władzy utrzymają wprowadzony przez PiS program 500+.
- Nie można zabrać Polakom tego, co raz zostało im dane – mówi Kropiwnicki. – Dobrze, że państwo zaczęło wypłacać 500+ także na pierwsze dziecko. Łączny koszt tego programu to 40 mld zł rocznie. Nasza propozycja będzie kosztować państwo ok. 30 mld zł rocznie.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Pan poseł w poprzedniej kadencji mając większość parlamentarną nie potrafił doprowadzić do osądzenia liderów PiS-u przed Trybunałem Konstytucyjnym. Pani posłanka jest rzekomo “bliżej ludzi”, a kiedy ludzie protestowali przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego, głosowała wbrew ludziom.
Teraz chcą zwiększyć zarobki. Ciekawe, czy policzyli już, jak się to odbije na emeryturach (chodzi o zmniejszenie składek na ZUS)? Pewnie nie, a potem powiedzą, że to nie z ich winy.
Poza tym program KO ma dopiero ogłosić kandydatka na premierkę – pani Kidawa-Błońska. Czy legnicka para poselska nie zrobiła falstartu?