Tradycyjnie już w Wielki Piątek panie z legnickiego Stowarzyszenia Kobiety Europy rozdawały chleby, śledzie i grosze, czyli wielkopostną jałmużnę. Ten średniowieczny zwyczaj wskrzeszony 12 lat temu cieszy się dużym uznaniem wśród mieszkańców.
Dary poświęcił proboszcz legnickiej katedry Robert Kristman. – Cieszę się, że ta tradycja jest podtrzymywana – mówił ks. proboszcz. – Dziękujemy za to. Niech ten dar będzie symbolem troski o potrzebujących.
Zastępca prezydenta Dorota Purgal w imieniu prezydenta Tadeusza Krzakowskiego życzyła ciepłych i radosnych świąt. Podziękowała za podtrzymanie tej tradycji.
Kobiety Europy przygotowały 160 bochenków chleba, 60 kg solonych śledzi z beczki i monety groszowe, tym razem obiegowe. W tym roku stół świąteczny ustawiły pod arkadami, naprzeciwko katedry. Ubrane w stroje z epoki rozdawały te dary mieszkańcom.
- Śledzie są piękne – cieszyła się legniczanka pani Jolanta. – Na pewno będą mi smakowały. Ten poczęstunek to tradycja i też wsparcie, bo do bogatych nie należę.
Ten wielkopostny obyczaj jałmużniczy zrodził się w legnickich klasztorach Benedyktynek i Kartuzów. Od czasów średniowiecza obie wspólnoty wraz z fundacją księżnej Jadwigi w Wielki Piątek rozdawały wszystkim potrzebującym chleb o wadze ok. 1 kg, po jednym śledziu oraz nowy grosz, wybity w mennicy wrocławskiej. To był srebrny grosz, za który można było wówczas kupić na rynku jednego, może dwa śledzie. Czyli miał swoją wartość.
- Grosz traktowany był jak talizman – mówi Elżbieta Chucholska, szefowa Kobiet Europy. – Przypinano go do ubrania i chronił właściciela przed chorobami. Kiedyś po takie dary przychodziło nawet 4000 ludzi.
Śledzie, podobnie jak za dawnych czasów, są pokarmem postnym, o symbolicznym znaczeniu, które utrwalone zostało w historii miasta – w nazwie renesansowych kamieniczek przy Rynku, zwanych „Śledziówkami”.
Źródło: Urząd Miejski w Legnicy
FOT. PIOTR KANIKOWSKI