Związkowcy z Huty Miedzi Legnica sprzeciwiają się redukcji zatrudnienia, prowadzonej – ich zdaniem – kosztem ludzkiego zdrowia i życia. “W naszej ocenie doprowadzić to może do degradacji zakładu, aż do zamknięcia włącznie.” – piszą przewodniczący Kazimierz Kraska, Mieczysław Krzywy i Wiesław Klęk w liście otwartym do dyrektora Artura Więznowskiego.
Ich list otwarty do dyrektora huty publikujemy poniżej bez skrótów. Podkreślenia pochodzą od autorów.
Czy Pan tego nie dostrzega, czy do tego Pan dąży?
Odchodzący na emeryturę doskonali fachowcy mający 30–40-letni staż pracy i ogromne doświadczenie zawodowe nie mają komu przekazać zdobytej wiedzy i umiejętności, bo młodzi ludzie nie są przyjmowani na ich miejsca. Czy stać nas na takie marnotrawstwo potencjału ludzkiego?
Czy sztuka hutnicza w Legnicy ma być skazana na wymarcie?
Technologia, jaką dysponujemy, może nie jest szczytem najnowszych rozwiązań hutniczych. Jest jednak skuteczna i należy to szanować. Zwłaszcza w przypadku przetopu koncentratów pochodzących z ZG Lubin. Ta niezawodność oparta jest na wieloletnim doświadczeniu legnickich hutników i tej wiedzy nie wolno zaprzepaścić.
Redukcja zatrudnienia to również brak pełnych obsad przy obsłudze agregatów hutniczych. Może to skutkować wzrostem ilości wypadków spowodowanych nadmiernym pośpiechem. Nie pomogą tu zwiększające się z roku na rok nakłady na bezpieczeństwo pracy, ochrony osobiste itp.
Panie Dyrektorze, jak można kosztem ludzkiego zdrowia i życia tak postępować? Czy normy moralne i etyczne już w Polskiej Miedzi nie obowiązują? Wszak jesteśmy firmą przyjazną pracownikowi.
Wydajność pracy to nie tylko popędzanie do coraz większego wysiłku oraz nakładanie kolejnych zadań. To przede wszystkim inwestowanie w stanowiska pracy, automatyzację procesu produkcji. To również zmniejszanie narażenia człowieka na szkodliwe czynniki wynikające z procesu produkcji.
Przyznajemy, że na inwestycje w hutę są wydatkowane niebagatelne kwoty, jednak są to nakłady konieczne, abyśmy mogli dalej produkować.
W większości są to inwestycje odtworzeniowe, a nie rozwojowe. Świat idzie do przodu, a my stoimy w miejscu lub wręcz się cofamy. Załoga jest redukowana, ale nie dlatego, że człowieka wypiera robot czy automat, lecz dlatego, że mamy coś do udowodnienia.
Kiedy Pan, Dyrektorze, uzasadni Centrali konieczność zainwestowania w stanowiska pracy?
Panie Dyrektorze, wielkim nieporozumieniem i naginaniem faktów jest porównywanie naszej huty do podobnych zakładów w Japonii, gdzie rzekomo tylko 300 pracowników realizuje trzy razy wyższą produkcję od naszej. Pomimo że przy tej okazji nadmienił Pan o różnicach technologicznych oraz o ilości firm wspierających, to w pamięci hutników zapadła informacja, że pewnie będą dążyć do takiego niskiego zatrudnienia. Wzrosła obawa o przyszłość zakładu oraz o utrzymanie miejsc pracy. Tymczasem to, na co czekali hutnicy, czyli realizacja programu tzw. węzła topienia złomów jako naszej przyszłości, ucichło. Dużo o nim mówiono, ale brak jest informacji, co w tej sprawie dalej się robi. A przecież miało to być swoiste panaceum na utrzymanie zatrudnienia i nadzieja na dalszy rozwój.
Być może PROJEKT przegrał konkurencję z naszymi zamorskimi inwestycjami? Pozostał tylko „marketing” Pana Dyrektora wyrażany twierdzeniem, że „musimy pokazać, iż jesteśmy gotowi na przyjęcie nowych wyzwań”.
Czy Pan jeszcze w to wierzy, czy idzie w zaparte, bo musi?
Organizacje związkowe działające w Oddziale Huta Miedzi „Legnica” nie zgadzają się i wyrażają swój stanowczy sprzeciw wobec tak prowadzonej polityki zatrudnienia. W naszej ocenie doprowadzić to może do degradacji zakładu, aż do zamknięcia włącznie.
Chyba że o to chodzi – nie można nas sprzedać, to trzeba nas położyć na łopatki!
Domagamy się uszanowania tych, którzy jeszcze pracują, i dzięki którym może Pan z okazji świąt hutniczych, i nie tylko, chwalić się osiągniętymi wysokimi wynikami. Wiemy, że jest to powód do dumy. Jednak wyniki te osiągają ludzie sercem związani z zakładem i jego problemami. Robią to od wielu lat, bo im tak po prostu zależy, bo hutę traktują jak część swojego życia, bo tak nakazuje przyzwoitość ludzka. W zamian otrzymują niską płacę i strach przed utratą pracy.
Czy te cechy hutników nie zasługują na godziwe wynagrodzenia? Kiedy Pan, Dyrektorze, wystąpił do prezesa o zwiększenie funduszu płac?
Hutnicy legniccy w zestawieniach centrali KGHM tzw. średniej płacy są na szarym końcu.
Nie wstyd Panu, Dyrektorze?
Informujemy, że przy braku zmiany prowadzonej przez Pana Dyrektora polityki kadrowej, będziemy zmuszeni do podjęcia kroków, aby przeszkodzić w kontynuowaniu tego szkodliwego dla załogi sposobu zarządzania zasobami ludzkimi.
Outsourcing to nie jest lekarstwo na chorobę zwaną obniżką zatrudnienia, bo jak każde lekarstwo, ma skutki uboczne, niewłaściwie zastosowane i niezgodnie ze sztuką może po prostu szkodzić lub zabić pacjenta.
Mając na względzie dobro huty i ich pracowników, oczekujemy zaprzestania przekazywania wybranych procesów produkcyjnych poza struktury HML firmom, które nie zawsze rozumieją istotę funkcjonowania Zakładu i nie są w stanie sprostać wysokim wymogom jakościowym.
Domagamy się też zatrzymania wyniszczającego hutę procesu redukcji stanowisk pracy.
Panie Dyrektorze, wszystko ma swoje granice, których przekraczać nie wolno.
Naszym zdaniem granice te już zostały osiągnięte.
Legnica, 22.07.2014 r.
Za organizacje związkowe
Kazimierz Kraska
przewodniczący ZZPPM HM Legnica
Mieczysław Krzywy
przewodniczący NSZZ „Solidarność” HM Legnica
Wiesław Klęk
przewodniczący ZZPTiA „Dozór”
FOT. KGHM POLSKA MIEDŹ