Prokuratura Rejonowa w Złotoryi prowadzi czynności sprawdzające w sprawie przestępstwa, do którego miało dojść w Zakładzie Aktywizacji Zawodowej w Świerzawie. Według zawiadomienia złożonego przez złotoryjskiego starostę, kontrola księgowa ujawniła, że dyrektor ZAZ zapłacił 13,2 tys. zł za fikcyjny kurs decoupage`u. – Bzdura – odpowiada dyrektor (teraz już były) Kamil Krupiński.
- Zawiadomienie jest bardzo lakoniczne – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Dotyczy przestępstwa z artykułu 278, czyli kradzieży, oraz 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora Zakładu Aktywizacji Zawodowej w Świerzawie. Według zawiadomienia, w wyniku fikcyjnych zajęć w ramach kursu decoupageu organizowanego przez ZAZ miała zostać spowodowana strata w wysokości 13,2 tys. zł. Do pisma dołączono protokół kontroli przeprowadzonej przez głównego księgowego starostwa w Złotoryi.
Szkolenie z decoupeage`u zostało przeprowadzone przez świerzawski ZAZ w ubiegłym roku. Brało w nim udział 20 osób.
Kurs prowadziła firma siostry Kamila Krupińskiego, która wcześniej organizowała zajęcia z decoupeage`u w powiecie legnickim. ZAZ podpisał dał jej zlecenie, bo – jak się zorientował – oferta była dużo tańsza od innych na rynku. Zgodnie z ustawą, ze względu na wartość usługi dyrektor nie musiał ogłaszać konkursu czy przeprowadzać przetargu. Z protokołu kontroli wynika, że kurs został niewłaściwie rozliczony, a zajęcia nie mogły się odbyć, bo wyznaczono je w dni wolne od pracy.
Kamil Krupiński twierdzi, że oskarżenia formułowane przez starostwo, są bezpodstawne. Sprawa, jego zdaniem, ma tło polityczne. Krupiński twierdzi, że wytknął nepotyzm włodarzom powiatu i tydzień później był już w ZAZ-ie persona non grata. Gdy przyjechał przywieźć zwolnienie lekarskie w związku z chorobą syna, nie wpuszczono go nawet na teren placówki.
Prokuratura nie zdecydowała jeszcze, czy będzie wszczęte postępowanie w sprawie ZAZ-u. Dyrektora Kamila Krupińskiego już spotkały konsekwencje: został w trybie dyscyplinarnym zwolniony, choć ujęła się za nim u radnych załoga placówki. “Już w tym momencie w zakładzie panuje chaos, a może być jeszcze gorzej” – piszą pracownicy (anonimowi, bo – jak tłumaczą – boją się starosty i głównego księgowego). Przypominają, że Kamil Krupiński wyciągnął ZAZ z finansowej zapaści, nawiązał współpracę z szeregiem firm, doprowadził do zwiększenia zatrudnienia i po gospodarsku dbał o powierzone mu mienie.
Eksdyrektor idzie do sądu. Będzie się domagał unieważnienia dyscyplinarki.
- Ja już nie walczę o powrót do ZAZ-u, ale o swoje dobre imię – mówi Kamil Krupiński.
Na ostatniej sesji w powiecie radni próbowali dociekać powodów zwolnienia dyrektora i poznać treść protokołu z kontroli. Choć jest jawny, zarząd powiatu odmawiał jego udostępnienia, tłumacząc, że kontrola w ZAZ nie została jeszcze formalnie zakończona. Poza tym dokument został przekazany prokuraturze, więc starostwo obawia się, że jego upublicznienie mogłoby zostać potraktowane jako ujawnienie materiałów z postępowania.
Do czasu wyłonienia nowego dyrektora w konkursie, zakładem kieruje zastępca Krupińskiego Maciej Pietruszka. To syn członka zarządu powiatu Zbigniewa Pietruszki. Radny Józef Sudoł pytał, czy zamieszanie w ZAZ-ie ma na celu przekazanie go pod rządy Pietruszki juniora.
- Nie – twierdzi wicestarosta Wanda Grabos. – Działania starostwa wynikają z obowiązków ustawowych. Nie jest winą pana Macieja Pietruszki, że jest synem członka zarządu. Pan Zbigniew Pietruszka jest członkiem zarządu od 25 października 2013 roku, natomiast pan Maciej Pietruszka w ZAZ-ie pracuje prawie 10 lat a zastępcą dyrektora został ponad 3 lata temu, jeszcze za czasów poprzedniego zarządu powiatu.
Do sprawy wkrótce wrócimy.
FOT. YOUTUBE.PL/ KACPER PAWŁOWSKI