Do 20 grudnia Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym odroczył zaplanowane na dziś posiedzenie w sprawie legnickiego prokuratora Piotra Wójtowicza. Wójtowicz podpadł władzy, bo w lipcu 2017 roku przyszedł na demonstrację Komitetu Obrony Narodowej w obronie niezależności sądów. Pytany przez dziennikarza, czy się nie boi stać pod sądem z KOD-em, Wójtowicz odrzekł, że nie ma nic do stracenia.
Do kwietnia 2016 roku Piotr Wójtowicz był szefem Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Zmiotła go tzw. “dobra zmiana”. Do opuszczonego gabinetu wprowadził się prokurator Zbigniew Harasimiuk – zaufany Zbigniewa Ziobry ze stowarzyszenia Ad Vocem, założonego przez najbliższych współpracowników ministra. Po odwołaniu, Wójtowicz został skierowany do Prokuratury Rejonowej w Legnicy, choć ma znacznie wyższe kompetencje.
Rok temu, gdy przed sądami w całym kraju zbierały się manifestacje w obronie niezależności sądów, Piotr Wójtowicz w odróżnieniu od wielu kolegów i koleżanek nie zawahał się opowiedzieć po stronie Konstytucji. 16 lipca Joanna Michalak, nieżyjąca dziennikarka portalu Regionfan.pl, wypatrzyła go pod Sądem Okręgowym w Legnicy. Z zapalonym zniczem stał w grupie około stu uczestników spontanicznego protestu, działaczy i sympatyków Komitet Obrony Demokracji. W relacji znalazło się jego zdjęcie i wypowiedź: “Nie mam nic do stracenia. A co mi zrobią? Przeniosą do Ełku?”
Na konsekwencje Piotr Wójtowicz nie czekał długo. Zarzucono mu, że uczestnicząc w manifestacji sprzeniewierzył się obowiązującej prokuratorów zasadzie apolityczności. We wrześniu rzecznik dyscyplinarny dla poznańskiego okręgu regionalnego umorzył postępowanie, nie dopatrując się w zachowaniu Wójtowicza winy. „Prokurator nie może demonstracyjnie ujawniać swoich poglądów politycznych, ale może być uczestnikiem pokojowych zgromadzeń, co nie oznacza działalności politycznej” – uzasadniał swą decyzję. Ewentualne wątpliwości rzecznika budziła wyłącznie sarkastyczna wypowiedź przytoczona przez Regionfan.pl. Uznał ją jednak za spontaniczną, nieprzemyślaną, nie motywowaną politycznie.
Na tym sprawa mogła się skończyć. Mogła, gdyby nie Bogdan Święczkowski – prokurator krajowy, współzałożyciel wspomnianego wyżej stowarzyszenia prokuratorów Ad Vocem i bliski współpracownik ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Święczkowski odwołał się od decyzji rzecznika dyscyplinarnego do Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym. Argumentuje, że manifestacja przed sądem miała charakter polityczny, bo protestujący sprzeciwiali się woli większości sejmowej. Zdaniem prokuratora krajowego wypowiedź Wójtowicza stanowiła “demonstracyjne ujawnienie poglądów politycznych”.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Drukuj
Email
Całe szczęście, że prokuratorzy “dobrej zmiany” są wzorami apolityczności. Zwłaszcza gdy odmawiają wszczęcia postępowania w przypadku ściganych z urzędu przestępstw w rodzaju nawoływania do nienawiści i przemocy, propagowania faszyzmu, a nawet czynnej przemocy w wykonaniu “patriotów” – gorliwie za to ścigają tych straszliwych przestępców z KOD-u, którzy stoją ze świeczkami pod sądem, albo Obywateli RP, którzy złowrogo wymachują białymi różami ku zgorszeniu tych, co “bardziej kochają Polskę”.
Drobna pomyłka: prokurator ma na nazwisko Święczkowski, nie Świączkowski.
Polityk Zbigniew Ziobro (prokurator generalny) ocenia “apolityczność” podległych sobie prokuratorów. Pan Świączkowski jest tylko jego podwładnym. Obaj realizują te same apolityczne cele polityczne PiS. Można się pogubić. Orwell by tego nie wymyślił.